Gdy jednak bliżej się podanym rezultatom przyjrzymy, to początkowy entuzjazm może się zmniejszyć. Otóż fakt, że ponad 70 proc. spółek pokazuje zyski wyższe od prognoz, jest kilkuletnią rynkową średnią na Wall Street. Ponadto, jeżeli przeanalizujemy skalę, o jaką spółki biją oczekiwania, to podawane wyniki okażą się średnio jedynie o 3,2 proc. wyższe od konsensusu analityków. W tym wypadku średnia za ostatnie cztery lata jest znacznie wyższa i wynosi aż 7 proc. Z kolei w przypadku przychodów średnio około 54 proc. spółek w ostatnich czterech latach pokazywała wyniki wyższe od oczekiwań. Teraz ten odsetek jest już mniejszy. Po bliższym przyjrzeniu się, ten sezon wynikowy nie wygląda więc już tak zachęcająco.

Na plus trzeba mu jednak zapisać doprowadzenie do spadku wskaźnika cena do zysku dla rynku z około 19 do lekko powyżej 17. To jednak i tak stosunkowo wysokie wyceny jak na historyczne standardy, gdzie średnia z ostatnich 140 lat wynosi 15,5, a mediana 14,5. Akcje amerykańskie do tanich więc z pewnością nie należą i zapewne dlatego kolejny psychologiczny poziom na wysokości 1700 pkt w przypadku indeksu S&P500 jest niełatwy do zdobycia.

Co interesujące, można znaleźć pewną analogię pomiędzy wynikami spółek amerykańskich oraz tymi szczątkowymi poznanymi w kraju. Najlepiej bowiem za oceanem zaprezentowała się branża finansowa, która również na warszawskiej giełdzie ostatnio święci triumfy za sprawą już poznanych wyników Banku Millennium i BZ WBK. Warto wspomnieć, że banki nie wspierały rynku w udanej drugiej połowie minionego roku, ale wiele osób liczyło na to, że pod wpływem rotacji kapitału między sektorami ten rok dla branży finansowej będzie lepszy. Wygląda na to, że właśnie tak się dzieje i to dokładnie w momencie, kiedy rekordowo niskie stopy procentowe skłoniły analityków do niskich oczekiwań co do wyniku banków. Skoro jednak radzą sobie one tak dobrze w niekorzystnym środowisku, to spodziewane ożywienie w drugiej części roku może okazać się dodatkowym pozytywnym katalizatorem dla kursów akcji. Niestety rynek na jednym silniku wysoko nie poleci, gdyż bez słabych ostatnio spółek kojarzonych z surowcami ciężko będzie o wykreowanie stabilnej tendencji wzrostowej. Do optymistycznej układanki brakuje więc ocieplenia wokół rynku towarów.