Wskaźnik znalazł się na poziomie najwyższym od 18 miesięcy. To sugeruje, że podczas gdy w I kwartale polska gospodarka ustanowiła cykliczny dołek, a w II kwartale zaczęła z niego wychodzić, to w trwającym III kwartale ożywienie na dobre się rozkręca (co jest zresztą spójne z danymi ze strefy euro, w tym z Niemiec).

Nie bez znaczenia jest tu wsparcie ze strony dotychczasowych obniżek stóp procentowych, których skutki tradycyjnie widoczne są z pewnym opóźnieniem.

Oczywiście fakt, że wskaźnik PMI jest w trendzie wzrostowym już od czterech miesięcy i zdołał z impetem pokonać granicę 50 pkt, świadczy o tym, iż wstępna faza ożywienia jest już za nami. A wraz z nią za nami jest też pierwszy etap hossy na GPW. Przykładowo gromadzący małe i średnie spółki indeks sWIG80 zyskał od początku roku prawie 15 proc. (nie mówiąc już o tym, że urósł także w minionym roku). Innymi słowy dotychczasowe pozytywne sygnały z gospodarki są już skonsumowane.

Jednocześnie trudno byłoby się upierać, że na tym już definitywnie koniec. Ożywienie jest dopiero we wczesnej fazie, a rozpoczynający się sezon publikacji wyników finansowych będzie jeszcze pod presją słabej kondycji gospodarki w pierwszym półroczu. Trudno dopatrzyć się też niebezpiecznych oznak powszechnej świadomości hossy. Mimo rekordowo niskiego oprocentowania lokat bankowych ciągle zauważalna jest raczej powszechna nieufność wobec rynku akcji, która zgodnie z historycznym wzorcem zniknie dopiero wówczas, gdy trend wzrostowy będzie już w mocno zaawansowanej fazie.

W średnim terminie warto uważnie przyglądać się nastrojom rynkowym. Jak można było się przekonać w czerwcu, zbyt szybki marsz kursów w górę może grozić silną korektą. Na szczęście stopniowemu powrotowi WIG ku czerwcowej górce trendu wzrostowego nie towarzyszą jeszcze objawy przegrzania koniunktury.

Jak podało wczoraj Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, odsetek byków w cotygodniowej ankiecie nieznacznie wzrósł do 46 proc., co jest jeszcze poziomem w miarę bezpiecznym w porównaniu z 64 proc. przed czerwcowym minikrachem. Z kolei popularny wskaźnik techniczny RSI nie wkroczył jeszcze w strefę wykupienia, co daje ciągle pewne pole do popisu rynkowym bykom.

?