Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Jarosław Niedzielewski, zarządzający funduszami Investors TFI
Niewątpliwie kłopoty sektora naftowego w Stanach przekładają się na zwolnienia oraz zatrzymanie zatrudnienia w kilku, powiązanych z łupkową rewolucją, branżach. Jednak nie wyciągałbym z tego zbyt daleko idących wniosków dotyczących zahamowania całej amerykańskiej machiny gospodarczej. Na pewno nie na podstawie piątkowych danych. Do tego typu statystyk, często i znacząco rewidowanych w czasie, trzeba mieć dość sceptyczne i zdroworozsądkowe podejście. Wystarczy wskazać, że za połowę różnicy między oczekiwanym a faktycznym wzrostem zatrudnienia w USA odpowiadała w ubiegłym miesiącu obszerna kategoria usług żywieniowych. Jeszcze w lutym w sieciowych lub przydrożnych barach i restauracjach w USA znalazło się miejsce pracy dla rekordowej liczby prawie 70 tysięcy Amerykanów, ale już w marcu uszczęśliwiono w ten sposób jedynie 9 tysięcy osób. Nie wiem, co się kryje za tak szybką i znaczącą zmianą, ale jestem pewien, że nie jest ona sygnałem końca amerykańskiego snu o potędze. Najwyraźniej jednak komputerowe algorytmy rządzące krótkimi trendami na Wall Street miały na ten temat inne zdanie, gdyż po publikacji danych kontrakty terminowe na indeksy w USA spadły gwałtownie o prawie 1 proc. Ponieważ handlu kasowego w Wielki Piątek nie było, więc większość amerykańskich inwestorów nie mogła wpaść w panikę rozpoczętą komputerową wyprzedażą. Minął świąteczny weekend, a interpretacja piątkowych danych zmieniła się diametralnie. Ponownie się okazało, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ważniejszy się stał wpływ danych na spowalnianie podwyżek stóp procentowych przez Fed niż perspektywa pogorszenia zysków w spółkach. W poniedziałek Amerykanie mogli się już cieszyć silnymi zwyżkami cen akcji. Co ważniejsze, trwający już od połowy marca, czyli od posiedzenia Fedu, trend osłabienia dolara oraz spadku rentowności obligacji zaczyna coraz bardziej wpływać na dotychczasowych przegranych. Siły odzyskały niektóre surowce, w tym złoto, srebro i ropa. Niewidziane od miesięcy zwyżki można dostrzec na giełdach w Brazylii oraz w Rosji. Ubiegłoroczni liderzy, czyli Indie i Turcja, wydają się gotowi do zakończenia tegorocznej korekty. Wygląda na to, że tak jak pierwszy kwartał należał do niedocenianej wcześniej Europy, tak drugi może się okazać łaskawy dla „upadłych" rynków wschodzących.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Wall Street odetchnęło z ulgą i wróciło do wzrostów po publikacji lepszego od oczekiwań raportu NFP.
Finałowa sesja tygodnia na rynku warszawskim skończyła się mocnymi spadkami najważniejszych indeksów.
WIG20 w trakcie piątkowej sesji spadał o około 3 proc. Ostatecznie zamknął dzień 1,3 proc. pod kreską, co patrząc na przebieg sesji można i tak uznać za mały sukces byków.
Polityka ponownie uderza w polski rynek giełdowy. WIG20 tracił w pierwszej części dnia nawet blisko 3 proc., a mocna przecena dotknęła przede wszystkim banki.
Podsumowując maj, niektórzy mogą się czuć lekko zaskoczeni. Nasz krajowy rynek akcji, który wcześniej emanował siłą, stanął w miejscu.
Europejski rynek notował dziś mieszaną sesję. Główne indeksy pozostały na lekkim plusie z wyjątkiem francuskiego CAC40, który stracił dziś ok. 0,2%. Szwajcarski SMI przewodził wzrostom na głównych rynkach na Starym Kontynencie zyskując ok. 0,2%, podobnie jak niemiecki DAX. Brytyjski FTSE 100 zakończył sesję w okolicach 0,1% wzrostu.