Tak wyraźna aprecjacja rozbudziła lęk, że silny dolar znajdzie odzwierciedlenie w kwartalnych raportach. Aktywności gospodarczej po drugiej stronie Atlantyku nie sprzyjały także czynniki jednorazowe. Na tempie wzrostu negatywnie odbiły się bardzo niskie temperatury i strajki pracowników portowych na Zachodnim Wybrzeżu. Mimo tych przeciwności wyniki finansowe przedstawiane przez amerykańskie przedsiębiorstwa wypadają powyżej oczekiwań. Ba, nie ma branży, która rozczarowywałaby rynek.

Ponad 80 firm z indeksu S&P 500, które opublikowały kwartalne sprawozdania, pochwaliło się zyskiem przypadającym na akcję przeciętnie o około 8,5 proc. przewyższającym szacunki Wall Street. Taki stan rzeczy to nic nowego. W ostatnich kilku latach normą jest, że około dwóch trzecich przedsiębiorstw generuje wyższe zyski od prognozowanych. Tym razem pomogła w tym wyjątkowo silnie obniżona poprzeczka oczekiwań. Gdy zaczynał się kwartał, spodziewana była kilkuprocentowa, dodatnia dynamika czystego zarobku, gdy się kończył – rynek obawiał się już, że wypracowane zyski będą mniejsze niż w poprzednich trzech miesiącach.

Mimo że hossa ewidentnie straciła impet, dobre na tle prognoz wyniki spółek utrzymują wskaźnik S&P 500 w okolicach 2100 pkt.