Najważniejszą obserwacją jest niezaprzeczalny fakt podania dobrych wyników przez wiele podmiotów i dość klarownego dostrzeżenia pozytywnego wpływu dynamiki zmiany PKB, która w tym samym okresie sięgnęła 3,5 proc. Oczywiście nie obyło się bez negatywnych niespodzianek, ale one są zawsze i, co jest istotne, tym razem nie były szczególnie powszechne. Pozytywnie zaskoczyły krajowe blue chips, które dość konsekwentnie potrafiły przynajmniej w niewielkim stopniu przebić prognozy. Wydaje się, że nasz rynek idzie amerykańską ścieżką, gdzie zarządy spółek nauczyły się tak kształtować oczekiwania, by raportowane wyniki okazywały się od nich lepsze. W Europie Zachodniej taka tradycja nie do końca się upowszechniła, ale na GPW może być inaczej. Perspektywa kolejnych kwartałów pozostaje pozytywna z kilku powodów. Po pierwsze, od drugiego kwartału pozytywnie zacznie działać efekt bazy. Będzie ona niższa z powodu ukraińskiego zamieszania, które zaczęło wpływać na wyniki spółek od marca minionego roku. Po drugie, sama koniunktura gospodarcza ma szansę nieco przyspieszyć w drugiej połowie roku, między innymi za sprawą spodziewanych większych wydatków rządowych w okresie przedwyborczym. Jeszcze niedawno rządzący zarzekali się, że nic takiego nie zobaczymy, ale wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich chyba dość szybko doprowadzi do rewizji tych poglądów. Zachowanie rynku nie wynika jednak tylko z poziomu raportowanych wyników, ale również samych wycen akcji, a na tym froncie już tak optymistycznie nie jest. Dość dobrze obrazuje ten fakt skala reakcji na opublikowane rezultaty. Otóż trzy miesiące wcześniej, gdy poznawaliśmy wyniki za ostatni kwartał minionego roku, dość powszechne były pokaźne i nierzadko dwucyfrowe wzrosty cen akcji. Tym razem dwucyfrowe zmiany też zobaczyliśmy, ale bardziej ze strony spółek, które rozczarowały. Zresztą wskazują na to stopy zwrotu głównych indeksów za ostatni tydzień bądź dwa, które są lekko ujemne i najgorzej prezentują się w segmencie spółek małych. Niektórzy wskazują na negatywny wpływ polityki, ale pewną zadyszkę widać również w przypadku węgierskiego rynku, co oznaczałoby, że inwestorzy zagraniczni, tak zafascynowani środkowoeuropejskimi akcjami w kwietniu, teraz stali się ostrożniejsi.