Początek piątkowej sesji właściwie z góry był skazany na porażkę. Mocna przecena w Stanach Zjednoczonych oraz na rynkach azjatyckich sprawiła, że pod kreską dzień zaczęły także europejskie parkiety. WIG20 stracił ponad 1 proc. Jeszcze gorzej było na innych rynkach, gdzie spadki przekraczały ponad 1,5 proc. Dalszy przebieg notowań był już wielką niewiadomą. Szansa na odreagowanie się pojawiła wraz z dobrymi odczytami indeksów PMI w Niemczech czy też w strefie euro. Jak się jednak okazało została ona niewykorzystana, przynajmniej na zachodzie Europy. Indeksy w Niemczech czy też Francji dalej notowały mocną przeceną. Poprawę dało się natomiast zauważyć w Warszawie. W połowie sesji WIG20 tracił już „tylko" 0,5 proc. i pojawił się cień nadziei, że GPW znów pokaże moc i wyjdzie na plus. Tak się jednak nie stało. Spadkowy początek piątkowej sesji na Wall Street sprawił, że to podaż wygrała walkę na GPW. W ostatecznym rozrachunku WIG20 stracił prawie 1 proc. Zdecydowanie gorzej poradziły sobie średnie i małe firmy. mWIG40 spadł 2,1proc., zaś sWIG80 1,6 proc. Obroty na całym rynku wyniosły około 800 mln zł.
Warszawa i tak jednak wykazała się relatywnie mocna na tle innych rynków. W momencie zamknięcia handlu na GPW, niemiecki DAX tracił 1,7 proc., a francuski CAC40 ponad 2 proc. Cały tydzień w Europie ciężko uznać za udany. Rynki musiałby się borykać z mocną presją podaży, co jest pochodną kryzysu w Chinach. Przecena na zachodnioeuropejskich giełdach przyspieszyła szczególnie po dewaluacji juana. Co ciekawe jednak tygodniowy bilans naszego rynku wcale nie jest tak zły, jak innych europejskich giełd. WIG20 cały tydzień zakończył spadkiem rzędu 0,8 proc. W przypadku innych rynków jest to nawet grubo ponad 5 – proc. spadek.