W poczynaniach graczy widać dużą ostrożność, ale to nie dziwi – wciąż mają świeżo w pamięci poniedziałkowe tąpnięcie na rynkach. W rezultacie losy środowej sesji w Warszawie ważyły się niemal do samego końca. Ostatecznie WIG20 zakończył sesję na 0,19-proc. plusie.
Warto podkreślić, że krajowi inwestorzy pozostali stosunkowo odporni na negatywne impulsy z głównych europejskich giełd. Zdecydowana większość tamtejszych indeksów bowiem traciła, choć skala przeceny była ograniczona i daleka od paniki z początku tygodnia. Jednocześnie trzeba mieć na uwadze, że europejskie rynki akcji zaliczyły we wtorek kilkuprocentowe odbicie.
Inwestorzy wciąż z niepokojem spoglądali na Chiny. Po optymizmie, wywołanym wtorkową decyzją Ludowego Banku Chin o kolejnej w tym roku obniżce, w środę nie było już śladu. Za to pojawiły się wątpliwości odnośnie do skuteczności podjętych działań, które skutecznie schłodziły nastroje na rynkach. W dodatku obawy inwestorów spotęgował powrót spadków na rynku surowców.
Uwagę krajowych inwestorów bardziej jednak przyciągnęły informacje z samych spółek. Sezon wynikowy na warszawskiej giełdzie zbliża się do finału, a to oznacza wysyp raportów. Przed sesją słabsze rezultaty od prognozowanych przez analityków za II kwartał zaprezentowała m.in. Grupa PZU, co przełożyło się na wzmożoną podaż akcji ubezpieczyciela. Z kolei lepiej od oczekiwań pod względem zysków wypadł Cyfrowy Polsat. Uwaga inwestorów koncentrowała się także na walorach PGE. Spółka poinformowała, że zamierza zrobić gigantyczny odpis, który nie pozostanie bez wpływu na jej wyniki oraz poziom dywidendy. Najmocniej ciążyły rynkowi jednak solidnie przecenione walory KGHM, co miało związek z powrotem spadków na rynku miedzi. Z kolei najsłabsza spółką z całego indeksu była Bogdanka. Prawie 5-proc. przecena jej walorów sprawiła, że został ustanowiony nowy historyczny dołek.
Złoty umocnił się względem euro. Z kolei w starciu z dolarem górą była amerykańska waluta. Na koniec dnia płacono 4,23 zł za euro i 3,72 zł za dolara.