O ile gromadzący tuzy warszawskiego parkietu WIG20 nawet w lepszej, uwzględniającej dywidendy, wersji (WIG20TR) jest kilka procent pod kreską od początku roku, o tyle mWIG40 jest kilka procent na plusie, a w przypadku sWIG80 jest to nawet prawie 9 proc. Pod tym względem sytuacja zdecydowanie różni się np. od ubiegłego roku.

Co decyduje o takim stanie rzeczy? Przede wszystkim fakt, że źródła obecnych niepokojów rynkowych dotyczą bezpośrednio głównie dużych spółek z WIG20. Najpierw mieliśmy festiwal pomysłów rodzimych polityków uderzający w notowania banków i energetyki. Potem nadeszły negatywne impulsy ze świata, takie jak obawy o Chiny i bessa na rynku surowców.

Relatywnie dobre zachowanie akcji SMS interpretujemy także jako sygnał, że mimo całego zamieszania związanego z Chinami inwestorzy nie są obecnie skorzy do dyskontowania jakiegoś większego spowolnienia gospodarczego w rodzimej gospodarce. Pod tym względem sytuacja zdecydowanie odróżnia się in plus np. od roku 2011 czy też początku 2008. Z naszych badań wynika, że krach w sierpniu–wrześniu 2011 r. i bessa w 2008 r. poprzedzone były specyficznym sygnałem: coraz mniej spółek notowanych było na poziomach wyższych niż rok wcześniej (wskaźnik ten opadał z miesiąca na miesiąc). Jak się później okazało, w ten sposób inwestorzy dyskontowali nadchodzące załamanie dynamiki PKB. Obecnie ten wskaźnik rośnie – coraz więcej spółek notowanych jest wyżej niż przed rokiem.

O tym, że mimo wszystko jesteśmy w innej (lepszej) fazie cyklu niż w latach 2008 i 2011, przekonują też trendy monetarne. Nie mamy za sobą serii podwyżek stóp procentowych. Wręcz przeciwnie, w strefie euro trwa QE, a szef EBC Mario Draghi zapowiedział nawet możliwość rozszerzenia programu luzowania. Niezależnie od tego coraz szybszy wzrost podaży pieniądza (a konkretnie agregatu M1, czyli sumy gotówki w obiegu i depozytów na żądanie) zgodnie z historycznymi regułami powinien zapowiadać coraz wyższą dynamikę PKB w eurolandzie w kolejnych kwartałach.

Reasumując, mimo nagłośnionych i nieco enigmatycznych obaw związanych z Chinami na rodzimym rynku akcji nie obserwujemy (przynajmniej na razie) typowych sygnałów mogących świadczyć o tym, że inwestorzy na serio dyskontują scenariusz spowolnienia w polskiej gospodarce.