Aby choć częściowo tradycji było zadość, warto podkreślić, że mijający rok inwestorów rozczarował. Z jednej strony oczekiwania na przełomie 2014/2015 były wysokie i wskazywały na możliwość co najmniej zbliżenia się WIG do granicy 60 tys. pkt czy nawet powalczenia o historyczny rekord. Natomiast rzeczywistość okazała się zgoła odmienna, ponieważ główny indeks naszej giełdy kończy 2015 r. około 9 proc. pod kreską. Pewnym pocieszeniem jest dodatnia stopa zwrotu sWIG80 oraz mWIG40. Jednakże z perspektywy krajowego inwestora mijający rok był raczej okresem budowania pozycji niż realizacji zysków. Konkurencyjne aktywa wypadły nieco lepiej – zyskowne były inwestycje w dolara oraz indeksy rynków rozwiniętych, ale dla większości inwestorów to raczej egzotyczne obszary. Słabo wypadły surowce oraz obligacje skarbowe, zwiększając niesmak po 2015 r.
Czy z powyższego zestawienia, oprócz opinii o wymagającym otoczeniu, coś więcej wynika?
Przede wszystkim, od ponad ośmiu lat WIG nie może pokonać szczytu z 2007 r. Przy stabilnym wzroście gospodarczym powyżej 3 proc. i poprawiających się wynikach przedsiębiorstw, głównie małych i średnich spółek, relacja cen do wartości księgowej potwierdza długoterminową atrakcyjność inwestycji w akcje.
Lokalnym czynnikiem niepewności jest polityka, która była jedną z niespodzianek mijającego roku. Otwartym pytaniem pozostaje kwestia jej wpływu na notowania spółek z WIG20, choć małe i średnie firmy sprawiają wrażenie oazy stabilności.
Niezależnie od lokalnych czynników, wyceny na GPW nadal będą podlegały globalnym tendencjom. Jak długo amerykański dolar będzie silny, tak długo ceny surowców będą pod presją, determinując negatywne nastawienie do rynków rozwijających się, w tym i akcji z GPW. Ponieważ trendy globalne poprzez inwestorów zagranicznych mają największy wpływ na największe spółki, to dopóki nastawienie wobec rynków rozwijających się wiarygodnie się nie poprawi, dopóty lepiej mieć taktyczne zaangażowanie niż strategicznie dużą pozycję.