Po takim rajdzie pewien odpoczynek jest czymś naturalnym i dzisiaj go zaobserwowaliśmy. Ceny spadały w oczekiwaniu na ruch Rezerwy Federalnej, która w tym tygodniu po rocznej przerwie najprawdopodobniej podwyższy stopy procentowe.

Rynek nigdy nie porusza się jednokierunkowo i po każdym impulsie przychodzi korekta. Na GPW rozpoczęła się ona już w piątek i dzisiaj była kontynuowana. Nie przeszkodziło temu historyczne porozumienie OPEC z producentami ropy spoza kartelu, którzy po raz pierwszy od 2001 roku zgodzili się dobrowolnie obniżyć wydobycie o 558 tys. baryłek dziennie. Jeżeli dodamy do tego sugestię Arabii Saudyjskiej, głównego producenta, że może zdecydować się na większe ograniczenie niż to deklarowane w minionym tygodniu, to dziwić nie powinno dobre zachowanie ropy naftowej, która wyraźnie dzisiaj drożała. W ślad za nią nieźle radziły sobie spółki paliwowo-surowcowe, czego dobrym przykładem na GPW był wzrost o ponad 4% akcji PGNiG. Pozostałe spółki radziły sobie już gorzej i podobnie było w całej Europie, gdzie po bardzo udanym minionym tygodniu dzisiaj również dominowały nastroje korekcyjne. Ostatecznie GPW wypadła jednak gorzej niż główne parkiety Eurolandu, gdyż WIG20 stracił 0,9%. Tym samym główny indeks wrócił do poziomów z połowy minionego tygodnia. Obroty nie były duże jak na standardy z ostatnich dni i na całym rynku nie przekroczyły 900 mln zł, podczas gdy na ostatnich dwóch sesjach minionego tygodnia były co najmniej dwa razy większe. Spadek może jeszcze potrwać, gdyż główne wydarzenie tego tygodnia niekoniecznie będzie dla GPW pomyśle. Chodzi o spodziewaną podwyżkę stóp procentowych za oceanem, która wydaje się już praktycznie przesądzona. Tym samym nie sam ruch amerykańskiego banku centralnego może być najważniejszy, ale sygnał dla inwestorów jaki będzie temu towarzyszył. Stopy można bowiem podnieść zarówno w sposób gołębi (podkreślając powolny wzrost kosztu pieniądza), jak i jastrzębi (sygnalizując rychłą serię kolejnych). Z punktu widzenia GPW, jak i całego spektrum rynków wschodzących, lepsza jest pierwsza opcja, gdyż nie będzie prowadzić do odpływu kapitału w kierunku USA, co poprzez siłę dolara szkodzi aktywom zlokalizowanym poza najważniejszym rynkiem kapitałowym na świecie.

Łukasz Bugaj, CFA