Na rynku powoli widać już przedświąteczne nastroje - aktywność inwestorów maleje. Indeks Dow Jones Industrial Average na zamknięciu spadł o 0.2 proc. do 19,943 pkt., S&P 500 również zniżkował o 0,2 proc. do 2,265 pkt., tak samo Nasdaq Comp., który zakończył dzień na poziomie 5,471 pkt.
Na Wall Street uwaga rynku skierowana jest na wskaźnik Dow Jones. Od dnia amerykańskich wyborów prezydenckich indeks wzrósł o ponad 8 proc. Od początku 2016 r. o 14 proc., a od dołka z 2009 r. aż o 172 proc. Hossa trwa już siedem lat a inwestorzy wyraźnie liczą na to, że może być kontynuowana.
Analitycy Goldman Sachs pisali po wyborach prezydenckich w USA, że niemal wszystkie sektory amerykańskiego rynku akcji mogą skorzystać z polityki jaką może prowadzić administracja Trumpa.
Czy jednak przekroczenie przez Dow Jones poziomu 20 tys. pkt ma rzeczywiście duże znaczenie? Przejście indeksowi Dow Jones od 1000 do 2000 pkt zajęło 15 lat (1972-1987) . Poziom 10 tys. pkt osiągnął w 1999 r. 15 tys. pkt przekroczył w 2013 r. i od tego momentu przebycie każdych kolejnych 1000 pkt zajmowało mu średnio 324 dni. Po zwycięstwie wyborczym Trumpa zwyżki jednak przyspieszyły. W niecałe dwa miesiące indeks pokonał prawie 2 tys. pkt. Wzrost od 19 tys. do 20 tys. to jednak zwyżka o jedynie 5 proc., czyli solidny ale nie oszałamiający wzrost.
- Postrzegamy 20 tys. pkt jako poziom bardziej psychologiczny niż mający znaczenie materialne dla naszych procesów inwestycyjnych. Wciąż jednak przekroczenie tego poziomu może być katalizatorem dla inwestorów detalicznych skłaniającym ich do większych inwestycji na rynku – twierdzi Mark Bailey, szef działu analiz w firmie FBB Capital Partners.