Z najnowszych danych Fedu wynika, że na koniec III kwartału amerykańskie gospodarstwa domowe miały ponad 14,7 bln dolarów w akcjach, co według naszych wyliczeń stanowiło 79 proc. PKB. To sporo, bo historyczna średnia tego współczynnika to 54 proc. PKB. Danych za kończący się obecnie IV kwartał oczywiście jeszcze nie mamy, ale można się pokusić o szacunki. Nawet przyjmując dość optymistycznie, że amerykański PKB urósł w tym kwartale o 1 proc. (nominalnie), to można orientacyjnie wyliczyć, że współczynnik sięga właśnie 82 proc. PKB. Z naszych ustaleń wynika tymczasem, że tak wysokie poziomy odnotowano jedynie w okresach największych baniek spekulacyjnych (hossa internetowa na przełomie wieków, a wcześniej bańka na przełomie lat 60. i 70.). Tak wysokie wyceny zapowiadały ujemne zmiany S&P500 w kolejnych dziesięciu latach.
Wygląda więc na to, że nie są to dobre warunki do długoterminowych zakupów à la Buffett. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że te prognozy dotyczą bardzo długiego okresu inwestycyjnego, a na krótką metę akcje mogą nadal drożeć. Faktycznie takiego scenariusza nie da się wykluczyć, bo przecież w najbardziej ekstremalnym momencie (szczyt bańki internetowej) omawiany współczynnik sięgnął aż 100 proc. PKB. Nie oznaczało to wszakże, że model nie zadziałał – przez kolejne dziesięć lat S&P500 spadał średnio o 3 proc. w skali roku.