Spadki na giełdach azjatyckich były wzmacniane przeceną tamtejszych walut i obawami o rozlanie się kryzysu zaufania na rynki rozwinięte. Presję spadkową budowały również rynki bazowe dla GPW, co razem sprzyjało podaży na GPW. Od startu sprzedający zdawali się mieć przewagę i rynek największych spółek kontynuował przecenę z ostatnich dni. Dopiero zbliżenie się WIG20 do psychologicznego poziomu 2300 pkt. zaktywizowało popyt, który w połowie drugiej godziny sesji skutecznie skontrował popyt. Odejście na północ było na tyle dynamiczne, iż w środkowej fazie sesji WIG20 odrobił całość strat i znalazł się w pobliżu poziom 2325 pkt. Niestety w drugiej połowie dnia presja spadkowa z rynków bazowych okazała się silniejsza od lokalnych apetytów na zakończenie kilkudniowej przeceny i w końcowy fixing indeks blue chipów wszedł na poziomie 2300 pkt. Fixingowe przesunięcie ustaliło wynik sesji na 2295 pkt., co przekłada się na kolejny dzień przeceny w lokalnej fali i spadek WIG20 o 1,1 procent. Obrót wyniósł blisko 775 mln złotych, co daje aktywność rynku większą od rozdania wczorajszego. Mimo przeceny i porażki byków warto odnotować, iż w trakcie sesji popyt był aktywny i przegrał głównie dzięki presji podażowej tworzonej prze słabość rynków w otoczeniu. Dlatego zasadnym wydaje się założenie, iż spadki zaczynają przyciągać już łowców dołków i trwa szukanie lokomotyw potencjalnego odbicia. Dziś w tej roli zagrał PKN. Akcje paliwowej spółki zaprzeczyły słabości rynku i zdrożały o niemal 4 procent przy 108 mln złotych obrotu. Technicy muszą czuć się zaniepokojeni zejściem WIG20 pod 2300 pkt., ale jak zawsze w przypadku fixingowego przesunięcia dopiero kolejna spadkowa sesja będzie potwierdzeniem przesunięcia gry poniżej 2300 pkt.

Adam Stańczak

Analityk DM BOŚ SA

e-mail: [email protected]