Pomogły w tym informacje z Wysp. Minister w kancelarii brytyjskiej premier David Lidington powiedział, że możliwe jest zawarcie porozumienia w sprawie warunków brexitu w najbliższych 24–48 godzinach. Ponadto pojawiły się pogłoski o rozmowach na linii USA–Chiny, które mają stanowić wstęp do szczytu G20. To wystarczyło, by indeks rynków wschodzących skorygował ostatni spadek i pociągnął za sobą nasz rynek.
Paliwa do zwyżek nie wystarczyło jednak na długo. Od 10.00 WIG20 zaczął spadać i utrzymał ten kierunek do końca wtorkowej sesji. Ostatecznie indeks dużych spółek spadł o 0,6 proc., do 2217 pkt. Była to trzecia spadkowa sesja z rzędu w wykonaniu WIG20, a jej skala sugeruje, że jest to korekta wzrostowego impulsu z przełomu października i listopada. W środę kluczowym poziomem będzie 2200 pkt. Jego przełamanie może sprawić, że przestaniemy mówić o korekcie, a zaczniemy myśleć o powrocie do trendu spadkowego.
Jeśli chodzi o spółki, to w gronie blue chips ponad 4-proc. wzrost notowały po południu Santander BP, KGHM i PGE. Na wyraźnym minusie były natomiast Alior, Eurocash i CCC. Co warte uwagi – żadna spółka nie wyznaczyła we wtorek nowego, co najmniej rocznego maksimum notowań, a analogiczne minimum wyznaczyło aż 25 firm (w tym m.in. Forte, LPP i Wittchen). Pod koniec handlu 50 proc. spółek było na minusie, a 27 proc. na plusie. Wartość obrotów jeszcze przed fixingiem sięgnęła 780 mln zł, co jak na ostatnie standardy nie jest złym wynikiem. Szkoda tylko, że towarzyszyły spadkowej sesji. ¶