Start środowej sesji na GPW pokazał, że niespecjalnie się tym przejmujemy. WIG20 zaczął bowiem z okolic wtorkowego zamknięcia i przez dwie godziny poruszał się horyzontalnie. Problemy zaczęły się przed południem. Notowania ruszyły w dół, pogłębiając co chwilę dzienne minimum. Zniżka nie zbiegła się w czasie z żadną ważną informacją, poza tym indeksy zagraniczne DAX, CAC40 czy nawet RTS zachowywały się znacznie lepiej. Wygląda więc na to, że WIG20 ugiął się pod własnym ciężarem, co wpisuje się w trwającą od kilku dni korektę. Przypomnijmy bowiem, że efekt stycznia wyniósł w ubiegłym tygodniu notowania do najwyższego poziomu od dziesięciu miesięcy, czyli 2420 pkt. A po kilku tygodniach regularnej zwyżki korekta jest czymś naturalnym. Niepokojąco wyglądało tylko to, że indeks naruszył linię trendu wzrostowego poprowadzoną po dołkach z listopada i grudnia. W porywach spadał w środę do 2348 pkt, ale w końcówce odrobił część strat. Pomogły w tym indeksy z Wall Street, które zaczęły dzień od ponad 0,5-proc. zwyżek (im z kolei pomógł lepszy od oczekiwań raport ADP z amerykańskiego rynku pracy). Ostatecznie indeks dużych spółek z GPW spadł o 0,65 proc., do 2357 pkt. Najmocniejszym ogniwem w jego portfelu była PGE, a najsłabszym CCC. Wartość obrotów jeszcze przed fixingiem przekroczyła 740 mln zł.
W czwartek rano nastroje mogą zależeć od wymowy wieczornego posiedzenia Fedu. Miało się ono zacząć w środę o 20 naszego czasu. Choć rynek nie spodziewa się zmiany parametrów polityki pieniężnej, to zapewne ważne będą słowa Jerome Powella zwłaszcza w kontekście dobrego odczytu ADP. ¶