Główne indeksy oscylowały wokół poziomów poprzedniego zamknięcia, próbując obrać jeden kierunek. Nie pomagał splot sprzecznych sygnałów – o ile bowiem sesja na Wall Street zakończyła się zwyżkami, to w Tokio przewaga w ostatecznym rozrachunku należała do strony podażowej. Ponadto poranek na rynkach europejskich też miał czerwone zabarwienie – DAX, CAC40 i BUX poruszały się pod kreską. Do tego wszystkiego doszły niepokojące doniesienia agencji Bloomberga dotyczące szacunków PKB dla Włoch. Okazuje się, że gospodarka Italii może się w tym roku rozwijać w tempie 0,1 proc. lub wręcz kurczyć, a tymczasem rząd zapowiadał wzrost o 1 proc. Wypadkową tych wszystkich czynników był spadek notowań indeksów w pierwszej fazie środowej sesji. Na półmetku notowań WIG20 i sWIG80 traciły odpowiednio 0,2 proc. i 0,5 proc., a mWIG40 utrzymywał się na plusie (0,3 proc.). Po 13.00 DAX zaczął zyskiwać i to wystarczyło, by w ciągu godziny to byki były górą. I kiedy wydawało się, że do pełni szczęścia brakuje wzrostowego otwarcia na Wall Street, jak na złość kupującym sesja w Stanach zaczęła się od mocnych zniżek. Gdy kończył się fixing na zamknięciu sesji na GPW, S&P 500 i Nasdaq Composite nurkowały odpowiednio o 1 i 1,3 proc. To wystarczyło, by w końcówce sesji sprowadzić nasze wskaźniki pod kreskę. Ostatecznie WIG20 spadł w środę o 0,4 proc., do 2315 pkt. Skala zniżki nie jest duża, ale jeśli środowa sesja za oceanem zakończy się spadkiem, to czwartek może przynieść kontynuację tej tendencji w Europie. Z punktu widzenia analizy technicznej na najbliższy dzień nadal obowiązuje układ wsparcie/opór: 2286/2350 pkt. ¶