WIG najwyżej dziś był jak dotąd w samo południe, przekraczając poziom 1760 pkt. To ponad 100 pkt wyżej niż jeszcze w poniedziałek na zamknięciu. W gronie blue chips mamy już dwie duże spółki, których notowania zyskują dwucyfrowo. To mBank oraz JSW. To właśnie banki są dziś główną siłą napędową WIG20. Na dole tabeli z kolei są tegoroczni liderzy, czyli CD Projekt, Dino Polska.
Jak widać na wykresie, WIG20 stara się dziś domknąć lukę cenową, która ukształtowała się na początku marca. Jak na razie okolice 1750 pkt są granicą możliwości popytu. Warto odnotować, że obroty sięgają już 1 mld zł.
Wczorajszy dorobek stara się poprawić dziś także złoty. Dolar wyceniany jest na 4,03 zł, a euro na 4,43 zł. Tu także doszło we wtorek do wybici z kilkutygodniowej konsolidacji. Jak mówi Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz TMS Brokers, odrabianie strat i marcowego załamania szło złotemu bardzo opornie i w czasie, gdy inne ryzykowne rynki przyciągały kapitał, EUR/PLN tkwił w przedziale 4,51-4,57. - Dopiero ostatni wybuch apetytu na ryzyko pozwolił wyjść z tego przedziału i spadać w kierunku 4,40. Tak dynamicznego umocnienia złotego nie obserwowano od wielu lat. Należy je wiązać z nowym strumieniem kapitału, który po marcowym, najsilniejszym w historii odpływie ze świata emerging markets, początkowo nieśmiało do niego powracał - analizuje Sawicki. - Teraz płynie na rynki akcji gospodarek wschodzących szeroką falą co widać też po notowaniach głównych indeksów z GPW - zauważa. W opinii Sawickiego po pandemicznym osłabieniu złoty był niedowartościowany. - Zakładamy, że w szerszym horyzoncie PLN będzie stopniowo zyskiwał dzięki relatywnej sile wzrostu gospodarczego i dobrej sytuacji w bilansie płatniczym. Słabe punkty to bardzo niski poziom realnych stóp procentowych oraz deficyt budżetowy, który w 2020 r. może przekroczyć 10 proc. PKB - szacuje Sawicki. - Nasze prognozy kursu EUR/PLN na koniec czerwca zakładały zejście pod 4,50. Należeliśmy do najoptymistyczniej patrzących na perspektywy złotego instytucji. Ostatni epizod siły złotego wymagać może jednak korekty a poziomy EUR/PLN w okolicach 4,40 (na razie) będą trudne do utrzymania. Zakładamy, że na koniec roku za euro płacić będziemy około 4,30 zł - przewiduje Sawicki.