Do środowej sesji inwestorzy podeszli z optymizmem, mając w tyle głowy blisko 4–proc. zwyżkę WIG20 poprzedniego dnia. Handel rozpoczął się dość spokojnie, choć już w pierwszych minutach JSW, jedna z dużych spółek, zwyżkowała o ponad 5 proc. Dość szybko dołączyły do niej kolejne. W pewnym momencie JSW i mBank rosły dwucyfrowo.
W południe WIG20 przekroczył barierę 1760 pkt. Z czasem okazało się, że jest to szczyt możliwości kupujących. Miejsce zwrotu było jednak nieprzypadkowe. WIG20 dotarł do poziomu widzianego ostatni raz w pierwszych dniach marca, gdy gwałtowna wyprzedaż akcji na rynkach dopiero nabierała tempa. W kolejnych godzinach środowego handlu WIG20 osuwał się pod własnym ciężarem i ostatecznie zakończył dzień zniżką o 0,12 proc., czyli na poziomie 1707 pkt. Taki wynik, szczególnie po bardzo dobrej sesji we wtorek, może budzić uzasadniony niesmak wśród krajowych inwestorów. Wszak przez dużą część dnia WIG20 był w ścisłej czołówce europejskich indeksów, a w ślad za akcjami zyskiwał znów złoty.
Strata przedpołudniowego dorobku przez WIG20 to „zasługa" tegorocznych liderów wśród blue chips, czyli CD Projektu oraz Dino Polska.
Podobnie było na starcie giełdy w USA, gdzie spółki technologiczne były ciężarem dla indeksów. Krajowi inwestorzy najwyraźniej realizowali zyski z walorów, które dały w tym roku zarobić, kierując kapitał m.in. do przecenionych banków. Właśnie one są beneficjentem umocnienia krajowej waluty. Z jednej strony zatem mamy szerokie grono mocno przecenionych walorów, które mają szansę zyskiwać w kolejnych dniach. Z drugiej bardzo wysokie wyceny CD Projektu czy Dino Polska.
Sama pozycja WIG20 z punktu widzenia analizy technicznej po środowej sesji nie wygląda najlepiej. Co więcej, taki układ handlu wraz z ponad 1,5 mld zł obrotów jest raczej sygnałem do wyprzedaży akcji. Ewentualnego wsparcia należy szukać przy kwietniowych szczytach, czyli około 50 pkt poniżej środowego zamknięcia WIG20.