Początek nowego tygodnia na warszawskiej giełdzie wypadł całkiem udanie. W poniedziałek WIG20 zyskał ponad 1 proc. Po takim starcie tygodnia można było z optymizmem podejść do wtorkowej sesji. Problem w tym, że byki na razie nie za bardzo mają ochotę iść za ciosem.
Co prawda dzień WIG20 rozpoczął od zwyżki, ale była ona nieduża, a po kilkunastu minutach przemieniła się w spadki. Na razie więc mamy klasyczne przeciąganie liny i otwarte wszystkie kierunki.
Rynkowe rozdwojenie jaśni wciąż przeżywają inwestorzy w Stanach Zjednoczonych. Nieźle prezentował się wczoraj chociażby indeks Dow Jones, który zyskał prawie 1 proc. Gorzej wyglądała sytuacja w przypadku S&P500, który spadł ponad 0,5 proc. Oddzielną historią jest postawa indeksu Nadsaq, który stracił wyraźnie ponad 2 proc. Do ostatniej słabości tego wskaźnika inwestorzy zdążyli się już chyba przyzwyczaić.
Mieszane nastroje panowały też na rynkach azjatyckich. Mocno prezentował się przede wszystkim Nikkei225, który zyskał prawie 1 proc. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w przypadku takich wskaźników jak Kospi czy też Shanghai Composite. Ten pierwszy stracił niecałe 0,7 proc., zaś drugi 1,8 proc.
Wtorkowy kalendarz makroekonomiczny nie rozpieszcza inwestorów. W planach jest co prawda odczyt PKB w strefie euro, ale ciężko oczekiwać aby wywarł on istotny wpływ na rynek. Najważniejsze będą więc bieżące nastroje rynkowe.