Koniec podwyżek stóp może przynieść falę zwyżek

Jeśli Fed rzeczywiście podejmie decyzje zgodne z oczekiwaniami rynku, to jednoznacznie będzie to dobra informacja dla metali szlachetnych. Chińskie otwarcie pocovidowe zwiększy popyt na surowce przemysłowe.

Publikacja: 19.03.2023 09:55

Koniec podwyżek stóp może przynieść falę zwyżek

Foto: AdobeStock

W skali 12 miesięcy główne surowce nie mają się czym chwalić – wynik złota jest w okolicach zera, ropa zaś jest blisko 29 proc. pod kreską. Ten rok z kolei zaczął się w mieszanych nastrojach - złoto zaczyna odzyskiwać formę, ale ropa naftowa mocno zniżkuje. Ewentualna zmiana polityki monetarnej głównych banków centralnych, na którą coraz mocniej liczą w ostatnim czasie inwestorzy, będzie miała decydujący wpływ na wyceny aktywów, w tym surowców. Od poziomów stóp procentowych będą zależeć perspektywy poszczególnych branż i np. popyt na surowce przemysłowe. Jakie są perspektywy na ten rok poszczególnych rodzajów surowców?

Złoto może przekroczyć poziom 2000 dolarów

Zdaniem Konrada Ogrodowicza, zarządzającego Superfund TFI, perspektywy złota tak naprawdę poprawiają się od początku pandemii, czyli od 2020 r. – Od tamtego czasu główny wpływ na rynki miały: zamykanie gospodarek ze względu na pandemię, wybuch wojny w Ukrainie, wysoka inflacja, kryzys energetyczny w Europie, a teraz dochodzą problemy sektora bankowego w USA i w Europie – wymienia. Według Ogrodowicza wszystkie te wydarzenia są pozytywne dla bezpiecznych przystani takich jak złoto. – Inwestorzy przede wszystkim śledzą wycenę złota w dolarach amerykańskich, stąd często pojawiają się głosy, że cena złota nie rośnie, jednak zapominają, że silne umocnienie dolara do innych walut mocno ograniczyło zyski inwestorów w amerykańskiej walucie. Złoto kwotowane w innych walutach, np. EUR, PLN, JPY, GBP, cały czas zyskuje i obecnie jest w okolicy historycznych szczytów – zauważa Ogrodowicz.

Mimo wysokiej inflacji złoto w zeszłym roku zawiodło inwestorów. Wiązało się to z zacieśnianiem polityki monetarnej w USA, co w znacznym stopniu ograniczyło wzrosty cen kruszców. – Powoli jednak zbliżamy się do końca cyklu podwyżek stóp, więc otwiera się droga dla hossy metali szlachetnych – twierdzi Ogrodowicz. W ostatnich tygodniach oczekiwania wobec kształtu polityki monetarnej głównych banków centralnych przypominają sinusoidę. – Jeszcze tydzień temu rynek oczekiwał trzech podwyżek w tym roku i braku obniżek, natomiast już teraz oczekuje się jednej podwyżki i czterech obniżek. Jeśli Fed rzeczywiście podejmie decyzje zgodne z oczekiwaniami rynku, to jednoznacznie będzie to dobra informacja dla metali szlachetnych – przewiduje zarządzający Superfund TFI. Jak tłumaczy, z jednej strony Rezerwa Federalna chciałaby walczyć z inflacją, jednak z drugiej strony musi myśleć o kłopotach amerykańskich banków, które mają problemy z płynnością przede wszystkim ze względu na jeden z najszybszych cykli podwyżek stóp w historii. – Najprawdopodobniej to jeszcze nie koniec negatywnych zaskoczeń, ponieważ ostatnie podwyżki stóp dopiero będą miały wpływ na gospodarkę – przewiduje.

W ocenie zarządzającego Superfund TFI obecnie przeważają argumenty za zwyżkami cen złota. – Można się zastanawiać, jakie perspektywy na ten rok mają akcje, obligacje, surowce energetyczne, surowce rolne czy też kryptowaluty. Jesteśmy w stanie znaleźć wiele argument za i przeciw inwestycjom w te aktywa, natomiast jeżeli chodzi o złoto, to jest znacznie więcej argumentów za niż przeciw – twierdzi. Wśród najważniejszych Ogrodowicz wymienia podwyższone ryzyko geopolityczne, kończący się cykl podwyżek stóp, wysoką inflację, problemy sektora bankowego, trend wzrostowy od 2019 r. – To główne argumenty przemawiające za inwestycją w złoto w 2023 r. Spodziewamy się, że cena uncji złota przekroczy w tym roku 2000 dolarów i wyznaczy nowe historyczne szczyty. Wtedy wszyscy przypomną sobie o żółtym kruszcu, co może zagwarantować nam hossę nawet na kilka lat – twierdzi Ogrodowicz.

Według Adama Czornieja, zarządzającego funduszami Skarbca TFI, złoto ponownie jawi się jako bezpieczna przystań dla kapitału, pełni rolę tezauryzacyjną przy dużej zmienności na rynkach. – Złoto, z natury antycykliczne, będzie również zyskiwać przy słabszym dolarze w otoczeniu recesyjnym – przewiduje.

Z kolei srebro – jak tłumaczy zarządzający Superfund TFI – jest w połowie metalem szlachetnym, a w połowie metalem przemysłowym, natomiast w momencie wyraźnych trendów na złocie, cena srebra podąża za ceną złota, jednak z wyższą zmiennością. – Dlatego jeśli złoto zyskałoby w tym roku 20 proc., to należy oczekiwać wzrostu ceny srebra o 40 proc. Oczywiście nie zawsze tak jest, natomiast jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Tak naprawdę za inwestycją w srebro przemawiają te same argumenty, co za inwestycją w złoto, jednak poza nimi można też dodać rosnące zapotrzebowanie na ten metal z przemysłu, w tym przede wszystkim od producentów samochodów elektrycznych i producentów paneli fotowoltaicznych – tłumaczy Ogrodowicz. – Uncja srebra najdrożej w historii kosztowała 50 dolarów w 2011 r., obecna cena jest w okolicy 22 dolarów, więc potencjał do wzrostu jest ogromny – analizuje ekspert Superfund TFI.

Powrót do lat 70.

Zdaniem eksperta Skarbca TFI obecna sytuacja na rynku coraz mocniej przypomina historię z 2006 r. – Przypomnijmy – do końca 2006 r. Fed poniósł stopy o 425 pkt baz., do poziomu 5,25 proc. Ropa przeceniła się w tamtym czasie z 77 USD/bbl do 52 USD/ bbl. Rynki surowców wyczekiwały recesji, która nie chciała nadejść – zauważa Czorniej. Przypomina, że wówczas też popularnym scenariuszem dla globalnej gospodarki było „miękkie lądowanie”, które ostatecznie się nie wydarzyło. Krzywa rentowności była odwrócona, a poziom zapasów na rynkach surowców obniżał się systematycznie. – Dodam, że wtedy również dostępne wolne moce przerobowe firm wydobywczych utrzymywały się na rekordowo niskich poziomach. W 2007 r. Fed zakończył cykl podwyżek, a pod koniec 2007 r. był zmuszony do cięcia stóp. Jednocześnie Chiny rozpoczęły agresywną stymulację gospodarki, a surowce kolejną, bardzo dynamiczną fazę wzrostów – analizuje zarządzający Skarbca TFI. Następnie cena ropy zbliżyła się do 150 USD/bbl, rosnąc prawie trzykrotnie. – Notowania dolara do głównych walut spadły o ponad 12 proc. Jak na ironię, to właśnie początek recesji w Stanach Zjednoczonych – której wszyscy się dziś obawiają – spowodował, że ceny surowców osiągnęły rekordowy poziom na początku 2008 r.

Jesteśmy w 2023 r. i szereg analogii z tamtych lat może być wskazaniem na najbliższy czas – przekonuje ekspert Skarbca TFI. Jak zaznacza, co prawda nie jest jasna polityka monetarna Chin, jednak niska inflacja pozostawia sporo przestrzeni do ewentualnego stymulowania gospodarki. Utrzymujące się słabe nastroje w przemyśle i słaba aktywność przy projektach infrastrukturalnych mogą jedynie ten proces przyspieszyć. – Chiny to największy na świecie importer surowców, druga co do wielkości gospodarka świata, która zwykle kojarzy się nam z silnym popytem na metale przemysłowe. Ożywienie w Chinach wspierać będzie również ceny ropy, gazu ziemnego czy soi – przewiduje Czorniej.

Zarządzający Skarbca TFI przyznaje, że tendencje deglobalizacyjne, widoczne obecnie, zawsze miały wymiar inflacyjny. – Wojny, napięcia polityczne, taryfy celne, embarga czy sankcje przekładają się na wzrost kosztów produkcji, transportu czy przewag komparatywnych poszczególnych gospodarek, dotykają wszystkich surowców. Świat już to przerabiał, np. w latach 70. – zauważa.

Zainteresowanie nie jest duże

Fundusze surowców, oferowane przez krajowe TFI, obecnie nie cieszą się większym zainteresowaniem klientów, choć sytuacja całego rynku funduszy poprawia się w ostatnich miesiącach. Kapitał kieruje się jednak głównie do portfeli dłużnych. Bardziej odważni inwestorzy nieśmiało przesuwają część środków do akcji. Zeszły miesiąc był dziewiątym z rzędu z przewagą umorzeń w funduszach surowców – wynika z danych serwisu analizy.pl. Tym razem wypłaty przewyższyły wpłaty o 119 mln zł. Klienci wycofywali kapitał zarówno z funduszy inwestujących szeroko na rynkach surowców, jak i funduszy metali szlachetnych. Najwyższe umorzenia w lutym odnotował jeden z największych funduszy w grupie, czyli NN (L) Indeks Surowców. Samo NN IP TFI było jednak w zeszłym miesiącu liderem pod względem napływów, zatem zapewne doszło do przesunięcia kapitału do innego typu rozwiązań.

Początek roku nie jest udany dla inwestujących w fundusze surowców. Po dwóch miesiącach tego roku fundusze metali szlachetnych były jedyną grupą, której średnia stopa zwrotu była pod kreską (minus 5,4 proc.). Większość pozostałych funduszy liczyła jednocyfrowe zyski. W samym lutym to również fundusze metali szlachetnych wypadły najgorzej, przynosząc przeciętnie aż 9,4 proc. strat. Drugą najsłabszą grupą były fundusze akcji azjatyckich, jednak ich wynik był o 3,2 pkt proc. wyższy. W marcu sytuacja jednak się poprawia – według najświeższej wyceny przeciętna strata uczestników funduszy metali szlachetnych wynosi 2,87 proc. Część produktów wyszła już nad kreskę. Portfele szerokiego rynku surowców wciąż jednak liczą straty.

Fundusze metali szlachetnych nie zdołały także obronić się przed spadkami w zeszłym roku. Ich średnia stopa zwrotu sięgnęła w 2022 r. 6,9 proc. pod kreską. Był to wynik podobny do tego, jaki osiągnęły m.in. fundusze mieszane aktywnej alokacji czy obligacji skarbowych długoterminowych. Pod względem sprzedaży zeszły rok zakończył się w tej grupie niewielką przewagą umorzeń.paan

Fundusze inwestycyjne
Przedsmak REIT-ów, czyli debiut nieruchomościowego FIZ-u
Fundusze inwestycyjne
Fundusze inwestycyjne zakończyły kwartał z hukiem
Fundusze inwestycyjne
Pęd za funduszami dłużnymi nieco słabnie. Rośnie tolerancja ryzyka
Fundusze inwestycyjne
Witold Chuść, Rockbridge TFI: Wolę 2,4 proc. z bunda niż 4,5 proc. z treasuries
Fundusze inwestycyjne
Bartłomiej Chyłek, Goldman Sachs TFI: Globalni inwestorzy obdarzyli Polskę kredytem zaufania
Fundusze inwestycyjne
Polska gospodarka będzie mocno błyszczeć na tle unijnej