Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
– Pracujemy już nad kształtem statutów funduszy. Jednocześnie podjęliśmy działania w kierunku zainteresowania małych i średnich przedsiębiorstw Pracowniczymi Planami Kapitałowymi (PPK – przewidziane w Programie Budowy Kapitału – red.), dzięki akcji informacyjnej i szkoleniowej – mówi Sławomir Kamiński, prezes Saturn TFI.
Fundusz parasolowy Saturna będzie działał w formule funduszu inwestycyjnego otwartego (FIO) z wydzielonymi przynajmniej czterema subfunduszami – pieniężnym, obligacji, aktywnej alokacji i akcji. – Opracowaliśmy już ich strategię inwestycyjną – będą to fundusze inwestujące w różne instrumenty finansowe, w tym również w jednostki uczestnictwa innych funduszy prowadzonych przez polskie TFI. Rozpoczęliśmy również rozmowy z potencjalnym depozytariuszem i agentem transferowym – dodaje Kamiński.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Ubiegły miesiąc przyniósł wyraźny wzrost aktywów pod zarządzaniem towarzystw funduszy inwestycyjnych dzięki zyskom z akcji i obligacji oraz transferom oszczędności do funduszy.
Regulacje, brak zaufania do rynku kapitałowego, ciekawsze alternatywy? Przyczyny braku zainteresowania funduszami akcji dość łatwo wyliczyć, ale trudniej znaleźć rozwiązanie pata, w którym rynek funduszy tkwi od kilku lat.
Kilka pierwszych miesięcy tego roku upłynęło nam w otoczeniu chaotycznej polityki Donalda Trumpa i co do tego, że podobnie może być w II połowie roku, zarządzający nie mają raczej wątpliwości. Część z nich trzyma się jednak akcji, mimo już sporych wzrostów.
Trudno inaczej wyjaśnić wyniki sprzedaży funduszy inwestycyjnych w czerwcu, w którym wypłacano pieniądze m.in. z funduszy amerykańskich akcji. Zdecydowanie mniej chętnych było też na długoterminowe obligacje.
Na zachowanie funduszu obligacji mogą wpływać nie tylko notowania samych papierów dłużnych, ale także i kursy walut, choć ten drugi przypadek występuje rzadko.
Główny zarządzający Investors TFI podtrzymuje pozytywne nastawienie do rynków akcji, w tym amerykańskiego. Inwestorzy będą musieli jednak godzić się na dwa "koszty" trwającej hossy.