Większość ekspertów liczy na spokojny okres na rynku walutowym albo umocnienie złotego.
Frank jest za wysoko
Spytaliśmy kilkunastu analityków i zarządzających o prognozy dla złotego na koniec roku. Po wyliczeniu średnich okazuje się, że właściwie nie odbiegają zbyt mocno od obecnych kursów dolara, euro i franka. Ale to tylko dlatego, że prognozy są dość mocno rozbieżne.
Na to, że okres do końca roku na rynku walutowym upłynie bardzo spokojnie, liczy Konrad Białas, główny ekonomista DM TMS Brokers. Jego zdaniem na koniec roku za dolara zapłacimy 3,61 zł, euro będzie kosztować tyle, co teraz, z kolei franka kupimy kilka groszy taniej. Uzasadnienie Białasa prezentujemy poniżej.
Znacznie większymi optymistami wobec złotego są Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ, a także (jeśli chodzi o franka) Mateusz Namysł, analityk Raiffeisena Polbanku. Według Rogalskiego włoska burza nie powinna nadmiernie zachwiać złotym, a ze strony Fedu nie powinno być niespodzianek odnośnie do podwyżek stóp procentowych. – Czarnymi łabędziami mogą być Turcja, a także brexit – niemniej w pierwszym przypadku nie wydaje się, aby problemy związane ze złymi kredytami w tamtejszych bankach wypłynęły już teraz, a w drugim – politycy ostatecznie nie dopuszczą do gospodarczej katastrofy, jaką byłby scenariusz „no deal brexit" – przekonuje Rogalski. Odnosi się też do działań RPP. – „Gołębie" nadal mają komfortową pozycję i ewentualne bardziej „jastrzębie" tony mogą zacząć się przebijać dopiero w I połowie 2019 r. Niemniej bierność RPP nie powinna stanowić obciążenia dla złotego. Kluczem może być słabość dolara na rynkach globalnych i rosnące oczekiwanie na zmianę tonu rozmów handlowych między USA a Chinami – twierdzi Rogalski. Zdaniem eksperta DM BOŚ wybory do Kongresu (6 XI) raczej nie będą znaczącym dla rynków czynnikiem, gdyż ryzyko utraty Izby Reprezentantów przez Republikanów jest już wyceniane. Według Rogalskiego euro na koniec roku będzie kosztować 4,26 zł, dolar 3,59 zł, a frank 3,7 zł.
Namysł podobnie plasuje kurs euro, dolar jego zdaniem będzie po 3,69 zł (czyli podobnie jak dziś), natomiast frank jest zdecydowanie za drogi i spadnie do 3,65 zł. – Moim zdaniem CHF jest zbyt silny, biorąc pod uwagę ujemne stopy procentowe w Szwajcarii. Zakładam, że przy lekkim umocnieniu złotego i nieco słabszym franku na parze CHF/PLN możemy zobaczyć poziom 3,65 zł. Większa zmienność CHF może pojawić się w przyszłym roku, jeśli Europejski Bank Centralny rozpocznie cykl podwyżek stóp procentowych. Ważna będzie wtedy reakcja Szwajcarskiego Banku Narodowego – wyjaśnia Namysł.