Również w dłuższym terminie stopy zwrotu na tym rynku są imponujące. W ciągu roku pallad podrożał o 25 proc., zaś w okresie ostatnich trzech lat aż o 175 proc.
– Sytuacja fundamentalna na rynku palladu sprzyja wysokim cenom tego kruszcu. W ciągu ostatniej dekady jedynie raz na tym rynku pojawiła się nadwyżka (i to niewielka), natomiast w pozostałych latach mieliśmy do czynienia z deficytem. Od roku 2012 niedostatek podaży w porównaniu z popytem jest dość duży i nieraz przekroczył on już milion uncji. Według prognoz ta trudna sytuacja nie została zażegnana w 2018 roku – prawdopodobnie deficyt na rynku palladu w poprzednim roku wzrósł w ujęciu rok do roku – tłumaczy sytuację rynkową Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ. Zwraca ona również uwagę na stronę popytową, która również sprzyja wzrostom cen palladu. – Duży popyt na pallad jest generowany przez sektor motoryzacyjny, ponieważ większość wydobywanego surowca jest wykorzystywana w produkcji katalizatorów samochodowych, głównie w samochodach z silnikami benzynowymi. Popyt ze strony branży motoryzacyjnej systematycznie rośnie z roku na rok, osiągając kolejne rekordy – wyjaśnia Sierakowska. Z tej perspektywy zwyżki cen palladu są jak najbardziej uzasadnione. Otwartym pytaniem jest natomiast to, jak długo one jeszcze potrwają. – Ostatnie zwyżki cen palladu do rekordowych poziomów cenowych mają uzasadnienie fundamentalne w postaci chronicznego deficytu na tym rynku. Ten problem wciąż nie został rozwiązany, jednak możliwe, że wysokie ceny palladu skłonią rynek motoryzacyjny do zwrócenia się w stronę jego substytutu – platyny – zwraca uwagę Dorota Sierakowska.