Nie najlepsze nastroje przeniosły się na poniedziałek. Jeszcze przed rozpoczęciem notowań na rynku kasowym widać było dużą nerwowość. Kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy były pod kreską, co jest związane m.in. z szerzącym się koronawirusem i jego odmianą delta. Sytuacja staje się napięta, również jeżeli spojrzeć na rynek od strony analizy technicznej. – S&P 500 stracił w piątek ponad 30 punktów i odnotował najgorszy tydzień od ponad miesiąca w obliczu rosnących obaw o inflację i rosnących przypadków koronawirusa. W poniedziałek widać było, że ruch testował wsparcie przy poziomie 4295 pkt, co oznacza dolne ograniczenie struktury 1:1 i zniesienie 23,6 Fibonacciego ostatniej fali wzrostowej, która rozpoczęła się w połowie maja – wskazują analitycy X-Trade Brokers. W ciągu dnia kontrakty na S&P 500 bez większego problemu przełamały wspomniany poziom. Jakie to może mieć konsekwencje? Walka toczy się teraz o utrzymanie kolejnego wsparcia w okolicach 4270 pkt, które jest dodatkowo wzmacniane 200-dniową średnią kroczącą.
Oczywiście nie można też zapominać, że w długim terminie na rynku amerykańskim nadal obowiązuje trend wzrostowy, a ostatnie spadki wciąż należy rozpatrywać w kategoriach krótkoterminowej korekty. Inna sprawa, że indeksy, szczególnie te amerykańskie, mają z czego spadać. Od początku roku S&P 500 zyskał około 15 proc., a w ciągu 12 miesięcy urósł o około 35 proc. i jeszcze nie tak dawno śrubował historyczne rekordy. Nie jest wykluczone, że po korekcie wróci do tego scenariusza. PRT