– Notowania miedzi rozpoczęły sesję od zniżki. Na presję sprzedających z pewnością w dużym stopniu wpłynęły dane z Chin, pokazujące rozczarowująco niski odczyt PKB za III kwartał w tym kraju. Chiny to największy na świecie konsument miedzi. Niemniej, strona podażowa i tak była mocno kontrowana przez kupujących, bowiem większym problemem niż ewentualne obniżenie popytu na miedź są obecne kłopoty z jej podażą. Kryzys energetyczny zmusił wiele hut i zakładów do ograniczenia działalności operacyjnej, a to negatywnie przekłada się na produkcję wielu metali przemysłowych, których zapasy znajdują się na najniższych poziomach nawet od kilku dekad – uważa Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.
Silny trend wzrostowy na rynku miedzi oglądaliśmy w zasadzie od marca ubiegłego roku, czyli od uderzenia pandemii. Doprowadził on do tego, że w maju tego roku surowiec zameldował się powyżej psychologicznej bariery 10 tys. USD za tonę. Wtedy jednak byki złapały zadyszkę, która ostatecznie trwała do października. Czy teraz kupujący mają więcej argumentów po swojej stronie i cena powyżej 10 tys. USD za tonę znowu nie będzie tylko chwilową ciekawostką? Daniel Kostecki radzi zachować ostrożność.
– Z punktu widzenia pozycjonowania inwestorów na kontraktach terminowych na miedź w USA wydaje się, że mamy do czynienia z dystrybucją po wysokich cenach, co może oznaczać wkrótce zakończenie rajdu cenowego lub nawet całego cyklu – uważa Kostecki.
Będzie jeszcze wyżej?
Michał Stajniak, analityk X-Trade Brokers, wskazuje natomiast, że od strony fundamentalnej miedź nadal ma dobre perspektywy i jest to nie tylko kwestia kryzysu energetycznego.
– Oprócz tego perspektywy miedzi są wciąż bardzo dobre, głównie ze względu na wzrost zapotrzebowania z sektora samochodów elektrycznych czy odnawialnych źródeł energii. Oczywiście to głównie czynnik długoterminowy. Z drugiej strony mamy obawy o stabilność sektora nieruchomości w Chinach czy duże rozczarowanie danymi PKB z Chin. Niemniej należy pamiętać, że te rzeczy związane są z regulacjami czy też brakami w dostawie energii – mówi Stajniak, który uważa, że miedź może atakować jeszcze wyższe poziomy.
– Jeśli kryzys energetyczny nie doprowadzi do załamania się aktywności gospodarczej na całym świecie, w podobnym stopniu jak w zeszłym roku koronawirus, to nie można wykluczyć dalszego wzrostu cen. Ceny innych metali, jak cynk, aluminium czy ostatnio również nikiel, silnie rosną. Miedź może stać się obecnie nowym liderem i osiągnąć poziom 11 tys. czy 12 tys. USD za tonę, o których wcześniej wspominały takie instytucje finansowe jak Goldman Sachs – wskazuje analityk X-Trade Brokers.