Zgodnie z przegłosowanymi wczoraj uchwałami, WZA jednorazowo będzie mogło odwołać maksymalnie jednego członka rady dyrektorów MOL-a, a kolejna zmiana będzie mogła odbyć się dopiero po trzech miesiącach od ostatniej. Do odwołania konieczna będzie większość 75 proc. głosów, a nie jak dotychczas, zwykła.

Uchwalono ponadto, że wprowadzenie zmian personalnych we władzach paliwowej spółki, z którymi nie zgadzają się obecni członkowie organów nadzorczych i wykonawczych, możliwe będzie jedynie przy poparciu posiadacza 1 akcji z serii B, czyli węgierskiego rządu. Gdyby Skarb Państwa zdecydował się zbyć „złotą akcję”, przywileje związane z jej posiadaniem nie przejdą na nabywcę.

W WZA nie wzięli udziału reprezentanci Surgutnieftiegazu, który pod koniec marca kupił 21,2 proc. akcji MOL od OMV. Powód? Rzekome niedopełnienie formalności związanych z transakcją. Zgodnie z węgierskimi regulacjami, inwestorzy, kupujący co najmniej 5 proc. akcji spółek gazowych (MOL podlega pod tę kategorię), muszą notyfikować ten fakt w rządowym biurze ds. energii (Magyar Energia Hivatal). Biuro co prawda otrzymało zgłoszenie, jednak Surgutnieftiegaz nie zdążył odpowiedzieć na dodatkowe pytania urzędników i nie otrzymał akceptacji. Władimir Bogdanow, prezes tego koncernu, w liście do akcjonariuszy zapewniał o przyjaznych intencjach i chęci nawiązania współpracy z MOL.

– „Niestety, nie możemy przestawić naszych racji na WZA. Mamy nadzieję, że zarząd podejmie z nami dialog” – czytamy. Zsolt Hernádi, prezes MOL-a, zignorował propozycje Rosjan. – Nawet jeśli Surgutnieftiegaz nie ma wrogich zamiarów, jego działania nie zyskują naszej sympatii – skwitował, dodając, że Surgutnieftiegaz będzie traktowany jak inwestor finansowy i MOL nie nawiąże z nim współpracy operacyjnej.