W czwartek na rynku walutowym emocji było, jak na lekarstwo. Złoty przez większość dnia notował symboliczne zmiany. Co prawda o poranku nasza waluta nieznacznie traciła na wartości, ale w drugiej części dnia straty udało się odrobić. Na nic więcej jednak nie było jej stać. O godz. 16 dolar był wyceniany nieznacznie poniżej 3,65 zł, euro kosztowało 4,25 zł, a frank 4,53 zł. W każdym z przypadku były to poziomy, które widzieliśmy wczoraj wieczorem.

Rynek co prawda czekał na słowa szefa NBP Adama Glapińskiego, ale nie był on w stanie ruszyć notowaniami. Po raz kolejny podkreślił on bowiem, że środowa obniżka stóp procentowych nie jest zapowiedzią cyklu obniżek stóp. - Zgodnie z oczekiwaniami na konferencji, prezes NBP prezentuje podejście „data driven” sugerując iż kolejne ruchy zależeć będą od perspektyw makro. Z drugiej strony większości czasu poświęcona została na ryzyka scenariusza podwyższonej inflacji w kolejnych miesiącach co sugeruje raczej wait'n'see aniżeli kolejne ruchy o 25 pkt bazowych – wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

Złoty czeka na piątek

Inna sprawa, że globalny rynek szykuje się już na piątek i dane z amerykańskiego rynku pracy. Będą one o tyle ważne, gdyż wielkimi krokami zbliża się także wrześniowe posiedzenie Rezerwy Federalnej, które może przynieść obniżkę stóp procentowych. Już w czwartek poznaliśmy dane z rynku pracy, ale miały one jednak drugorzędne znaczenie. - Zatrudnienie w sektorze prywatnym (raport ADP) w USA wzrosło w sierpniu mniej, niż oczekiwano, natomiast cotygodniowe wnioski o zasiłek dla bezrobotnych były wyższe od prognoz, w obliczu łagodzenia warunków na rynku pracy. Oczekiwania inwestorów na obniżkę stóp procentowych we wrześniu pozostały na poziomie 97 proc., (wedle CME FedWatch). Rynki już wcześniej wyceniały ponad 90 proc. szans na wrześniową obniżkę, a słaby raport o ofertach pracy za lipiec, opublikowany dodatkowo je wzmocnił. Inwestorzy przyjęli oczekiwanie na gołębią postawę po tym, jak dane o zatrudnieniu za lipiec przedstawiły ponury obraz rynku pracy, a przewodniczący Rezerwy Federalnej Jerome Powell pod koniec sierpnia przyznał, że ryzyko dla zatrudnienia rośnie – komentuje Ryczko.