[b]Blue chips nie zachwyciły, poza nielicznymi spółkami, wynikami za I kwartał 2009 r. Czy to był ostatni tak zły kwartał pod względem wyników finansowych spółek z WIG20?[/b]
Spodziewam się, że tak. Z przedsiębiorstw dochodzą sygnały, że po dramatycznym początku roku teraz radzą sobie lepiej. Widać jednocześnie niewielką poprawę koniunktury gospodarczej. Do tego spółki zaczęły się restrukturyzować. To powinno w niedalekim czasie zmniejszyć ich koszty i poprawić efektywność działania, co przełożyłoby się na wypracowywane zyski.
[b]Można liczyć, że w ujęciu rok do roku zyski największych spółek notowanych na warszawskim parkiecie spadną w II kwartale w mniejszym stopniu, niż miało to miejsce w trzech pierwszych miesiącach tego roku?[/b] Jest to prawdopodobne. Jednak spadek i tak wciąż będzie duży. II kwartał zeszłego roku upłynął jeszcze w przeświadczeniu, że światowy kryzys ominie Polskę. Myśleli tak zarówno producenci, jak i konsumenci. To podtrzymywało gospodarkę i firmy w dobrej kondycji. W efekcie mamy wysoką bazę do porównań.
[b]Czy inwestorzy zwracają teraz uwagę na rezultaty spółek? Ostatnio można odnieść wrażenie, że nie potrzeba dobrych wyników, by ceny akcji rosły...[/b]
Osiągnięcia finansowe spółek są dziś mniej istotne niż na przykład rok temu. Jeśli na świecie apetyt inwestorów na ryzyko ponownie zacząłby się zmniejszać, to zapewne nawet najlepsze w historii wyniki spółek z WIG20 nie zachęciłyby inwestorów do kupna akcji. Równocześnie przy dobrych nastrojach na światowych rynkach wystarczy jedynie nadzieja na poprawę zysków, by notowania szły w górę.