Główni akcjonariusze HTL-Strefy: Andrzej Czernecki (ma 39,79 proc. papierów), holenderska firma Noryt (30,32 proc.) i Wojciech Wyszogrodzki (7,74 proc.), już zdecydowali się na ich sprzedaż funduszowi EQT Partners. Wszystko wskazuje na to, że pakiet 6,67 proc. akcji sprzeda też OFE Polsat, bo dla inwestora finansowego to dobra okazja do realizacji zysków z papierów, które nigdy nie były zbyt płynne. Jeżeli tak się stanie, to szwedzki fundusz przekroczy próg 80 proc., który pozwala mu na podjęcie decyzji o wycofaniu spółki z giełdy. Przekroczenie tego progu to zresztą podstawowy warunek wezwania.
Piotr Czapski, partner w EQT, uważa, że cele, które HTL-Strefa chciała osiągnąć, wchodząc na giełdę, a więc zdobycie wiarygodności i rozbudowanie bazy klientów, zostały już zrealizowane. – Dalszy rozwój będzie bardziej efektywny, jeżeli będzie się odbywał przy udziale prywatnego właściciela, bez presji na pokazywanie dobrych krótkoterminowych wyników. Uważamy, że strategia dla spółki powinna obejmować dłuższy, 3–4-letni horyzont – mówi Czapski.
[srodtytul]Fundusz pewien powodzenia [/srodtytul]
Czapski jest pewny, że cały projekt się powiedzie. Jego zdaniem zaoferowana cena 13,71 zł powinna być atrakcyjna dla akcjonariuszy. Co prawda analitycy przyznają, że premia (11,2 proc. w stosunku do średniej z trzech miesięcy i 12,7 proc. z sześciu miesięcy) nie jest zbyt wysoka, biorąc pod uwagę potencjał HTL-Strefy i jej pozycję rynkową, ale z drugiej strony papiery były wyceniane wyżej tylko podczas pięciu sesji w historii.
Również biorąc pod uwagę podobne transakcje przeprowadzone ostatnio (głównie na rynku amerykańskim), należy uznać, że wycena jest dość atrakcyjna, bo stanowi dwunastokrotność zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację (EBITDA). Cena innych akwizycji kształtowała się w przedziale od 7,5 do 10 razy EBITDA.