W przypadku ostatnich trzech prywatyzacji za pośrednictwem giełdy: PZU (kwiecień/maj), PGE (październik/listopad 2009 r.) i Bogdanki (maj/czerwiec 2009 r.) ostateczna cena sprzedaży walorów była ustalana na poziomie maksymalnym dzięki dużemu zainteresowaniu inwestorów instytucjonalnych.
Takiej prawidłowości sprzyjała (a przynajmniej nie przeszkadzała) koniunktura giełdowa. W przypadku Bogdanki od momentu ustalenia przedziału cenowego do końca trwania book-buildingu rynek akcji (mierzony indeksem WIG) urósł o 7,1 proc., a w przypadku PZU (najgorszym) prawie stał w miejscu (+0,3 proc.). Od dnia ustalenia ceny maksymalnej akcji Tauronu dla małych graczy WIG niemal się nie zmienił, a od czasu rozpoczęcia zapisów i book-buildingu wzrósł o ok. 3 proc.
Wszystkie wspomniane trzy oferty cechowały się jeszcze jedną istotną prawidłowością. Za każdym razem w okresie od ustalenia na podstawie księgi popytu ostatecznej ceny sprzedaży akcji do dnia debiutu walorów na giełdzie WIG spadał (zniżka wyniosła od 1,6 do 4,1 proc.). Mimo to walory każdej ze spółek dały jednak zarobić inwestorom, którzy sprzedali je pierwszego dnia notowań. Średnia zwyżka względem ceny z oferty wyniosła 16 proc.
Spore emocje przeżywali zwłaszcza akcjonariusze PZU. Księga popytu została zbudowana w okresie, kiedy WIG szykował się (jak się później okazało) do większego spadku, natomiast kiedy już cena sprzedaży została ustalona, rynek ostro ruszył w dół. W najgorszym momencie WIG spadł o 7,2 proc. Przed debiutem nastroje się poprawiły, a indeks odrobił błyskawicznie ponad połowę strat, dzięki czemu papiery PZU dały zarobić.