W dniu, w którym państwowy Operator Gazociągów Przesyłowych Gaz-System uzyska zgodę rządu na wprowadzenie dziesiątego stopnia zasilania gazem, krajowi odbiorcy przemysłowi będą mogli odbierać dziennie tylko 6,5 mln m sześc. surowca. To bardzo mało zważywszy, że w sezonie zimowym średnie zużycie błękitnego paliwa wynosi w Polsce od 40 do nawet 68 mln m sześc. Z tego około 62 proc. gazu odbiera przemysł.
W okresie zimowym jego zapotrzebowanie wynosi zatem 24,8–42,2 mln m sześc. To z kolei może oznaczać, że polski przemysł otrzyma tylko 15–26 proc. z tego, co zamówił. Takie ograniczenia w dostawach będą musiały być wprowadzone, jeśli nie dojdzie do finalizacji negocjacji polsko-rosyjskich dotyczących zwiększenie importu tego surowca z kierunku wschodniego.
[srodtytul]Ograniczenia dla 20 firm[/srodtytul] Z informacji „Parkietu” wynika, że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, które jest sprzedawcą błękitnego paliwa, w pierwszej kolejności będzie zmuszone ograniczyć jego dostawy do 20 największych odbiorców. W ich gronie będą przede wszystkim firmy chemiczne.
Największe redukcje w dostawach obejmą Zakłady Azotowe Puławy, ZAK, Zakłady Chemiczne Police i Zakłady Azotowe w Tarnowie-Mościcach. Wśród firm, które muszą liczyć się z ogromnym deficytem gazu, niewątpliwie będzie grupa kapitałowa PKN Orlen, która dziennie zużywa prawie 4 mln m sześc. gazu (najwięcej w Polsce). Z tego około 2,5 mln przypada na PKN Orlen (piece technologiczne i produkcja wodoru), a 1,5 mln na Anwil (produkcja nawozów).
Ograniczenia mogą objąć też elektrociepłownie używające gazu jako paliwa do produkcji energii elektrycznej i cieplnej. Chodzi o obiekty zlokalizowane w Gorzowie Wielkopolskim, Lublinie i Rzeszowie (wszystkie trzy należą do grupy PGE) oraz w Nowej Sarzynie.