GPW w Warszawie powstała w 1991 r., od pierwszej sesji minęło blisko 20 lat. W tym czasie nasza giełda przeszła znaczne przeobrażenie, stając się regionalnym liderem. Wraz z rynkiem dojrzewały spółki, które uczyły się panujących na nim zasad oraz komunikacji z inwestorami. Jakość prowadzenia relacji inwestorskich jest teraz zupełnie inna niż na początku funkcjonowania giełdy. Jak jednak prezentuje się w porównaniu z rynkami zachodnimi?
[srodtytul]Do krajów rozwiniętych jeszcze nam brakuje[/srodtytul]
Mirosław Kachniewski, wiceprezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych, uważa, że w porównaniu ze standardami IR panującymi na bardziej rozwiniętych rynkach w Polsce pozostało jeszcze dużo do zrobienia. Zaznacza, że nie chodzi tu tylko o rzeczy, które wymagają znacznych nakładów na zaawansowane technologie, ale nawet o takie, które można by było poprawić stosunkowo łatwo. – Jednym z elementów, w którym IR w Polsce odstaje mocno od standardów zachodnich, jest utrzymywanie bezpośrednich relacji z inwestorami – wskazuje. – Wynika to w dużej mierze z obowiązujących w Polsce przepisów, w tym z Ustawy o ochronie danych osobowych. Ułatwienie identyfikacji akcjonariuszy sprawiłoby, że spółki miałyby mniejsze problemy z prowadzeniem relacji inwestorskich. Kontakt z akcjonariuszami umożliwiają newslettery czy innego rodzaju subskrypcje. W tym przypadku to udziałowcy muszą jednak zwrócić się do spółki i podać jej swoje dane – dodaje Kachniewski.
Piotr Cieślak, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, ocenia, że firmy z bardziej rozwiniętych rynków kapitałowych prowadzą relacje inwestorskie dla inwestorów indywidualnych na zupełnie innym poziomie niż ma to miejsce w Polsce. – Przykładowo we Francji duże spółki często powołują specjalne działy do kontaktów z inwestorami indywidualnymi, w których zatrudniają nawet po kilkanaście osób. Na Zachodzie znacznie bardziej rozwinięty jest IR skierowany zarówno do drobnych, jak i do dużych inwestorów. Spółki chętnie spotykają się z inwestorami indywidualnymi – mówi. Zdaniem Cieślaka IR polskich spółek wciąż się rozwija i stopniowo poprawia, ale nadal jest spora przestrzeń do zmian. Wiele firm wciąż nie rozumie jednak, że dobrze prowadzony IR może przynieść im dużo korzyści. – Spółki giełdowe powinny patrzeć na zagraniczne wzorce, uczyć się od innych i poprawiać nawet to, co wydaje im się, że robią dobrze. Stopień rozwoju relacji inwestorskich na Zachodzie pokazuje, że z inwestorami można się komunikować jeszcze lepiej.
Dariusz Choryło, dyrektor relacji inwestorskich i strategicznych analiz rynkowych w Banku Pekao oraz prezes Polskiego Instytutu Relacji Inwestorskich, zastrzega, że odpowiedź na pytanie o porównanie jakości relacji inwestorskich w Polsce i na rynkach rozwiniętych nie jest prosta ani jednoznaczna. – Na GPW są spółki, które na poziomie regionalnym wypadają bardzo dobrze pod względem prowadzenia IR i mogą śmiało konkurować z przeciętnymi spółkami rynków rozwiniętych. Gorzej może być w przypadku mniejszych firm, które nie alokują na tę działalność dostatecznych środków i nie mają wystarczających rynkowych zachęt, by inwestować w dobrej jakości relacje – mówi Choryło. – Pytaniem pozostaje jednak, czy porównywanie firm z indeksu mWIG40 z przedsiębiorstwami wchodzącymi w skład S&P 500 czy DAX30 ma w tym zakresie większy sens. Małe spółki z rynków rozwiniętych też mają znacznie bardziej ograniczone programy IR w porównaniu z blue chips.