Aż na 450 mln euro w skali roku szacowane są przychody nielegalnych zagranicznych bukmacherów, z którymi w Polsce konkuruje giełdowa Fortuna. Nie ukrywa ona, że szara strefa utrudnia jej prowadzenie biznesu w naszym kraju. A to właśnie on staje się dla grupy najważniejszym rynkiem.
– W porównaniu z Czechami i Słowacją, rynek w Polsce nie jest jeszcze nasycony – mówi Vladan Crha, dyrektor ds. relacji inwestorskich Fortuny. Dodaje, że firmie trudno jest konkurować z nielegalnymi bukmacherami, którzy nie są obciążeni podatkiem od zakładów. Wynosi on w Polsce 12 proc. i należy do najwyższych w Unii Europejskiej. W działające legalnie firmy bije też zakaz reklamy. Tymczasem szara strefa tym zakazem zbytnio się nie przejmuje.
Online i loteria priorytetem
Na polskim rynku Fortuna konkuruje z czterema firmami bukmacherskimi. Jest liderem z 32-proc. udziałem. W tym roku, po uzyskaniu zgody Ministerstwa Finansów, spółka wystartowała z zakładami online. Zdaniem analityków to właśnie ten segment będzie motorem wzrostu biznesu Fortuny.
Kolejnym celem na 2012 r. jest rozwój segmentu loterii w Czechach. Suma wpłaconych tam stawek w 2011 r. wyniosła prawie 10 mln euro, a strata netto na tej działalności 7 mln euro. – Uzyskania progu rentowności oczekujemy w I półroczu 2013 r. – zapowiada Crha.
Fortuna działa obecnie w trzech krajach. – Wejście na nowe rynki nie jest teraz priorytetem. W dłuższej perspektywie nie wykluczamy ekspansji w Europie – mówi Crha.