W jej akcjonariacie pojawił się również wówczas Allianz TFI, co w ocenie Smolenia, uwiarygodniało całe przedsięwzięcie. Prawie 5-proc. pakiet akcji nabyła też firma mLife powiązana z Dawidem Karkosikiem, kuzynem Romana Karkosika (Dawid Karkosik był wiceprezesem Serenity przez mniej więcej trzy miesiące). Mniejsze pakiety trafiły jeszcze do kilkunastu inwestorów indywidualnych. Transakcje zbiegły się z ogromnym wzrostem wolumenu obrotu papierami Serenity na NC. Towarzyszyły mu gwałtowne wahania notowań. – Staraliśmy się wyjaśnić, kto stał za transakcjami. Nie udało nam się tego ustalić – mówi prezes Markom Invest. Prezes Serenity zapowiedział pod koniec sierpnia 2011 roku, że złoży zawiadomienie do KNF o podejrzeniu manipulowania kursem.
Pakiet kontrolny
W październiku 2011 r. toruńska firma dostała od Nalepy propozycję nabycia 210 mln akcji stanowiących 50,4 proc. kapitału. Przystała na nią. Umowa została podpisana 28 października i weszła w życie 30 grudnia 2011 r. Termin odstąpienia od umowy po uprzednim due diligence został wydłużony do 9 lipca. Również w tym przypadku Smoleń nie chce ujawnić, ile miał zapłacić za papiery Serenity. Równocześnie Nalepa od razu wydał kupującemu (również chodzi o Pl Nordstone Limited) odcinek zbiorowy akcji i podpisał oświadczenie o przeniesieniu własności akcji oraz poinformował o tym fakcie w komunikacie giełdowym. Nie wpisał jednak zmian do księgi akcyjnej. – Od początku mieliśmy problem z dostępem do dokumentów. Zauważyliśmy też spore rozbieżności w papierach. Próbowaliśmy wyjaśnić te kwestie. Doprowadziło to do tego, że na początku grudnia ze składu rady nadzorczej ustąpiła Beata Popis-Nalepa, żona prezesa, co uniemożliwiło czynności kontrolne tego organu rozpoczęte jeszcze w październiku 2011 r. – oświadcza Smoleń. Po odejściu Popis-Nalepy w RN firmy zasiadały cztery osoby, choć powinno minimum pięć.
Zwrot akcji
Na początku br. PL Nordstone zażądał zwołania walnego zgromadzenia. Prezes Serenity odpisał, że wezwanie nie jest ważne, bo PL Nordstone nie figuruje w księdze akcyjnej spółki. Tymczasem 10 kwietnia Serenity poinformowało, że Piotr Nalepa sprzedał 210 mln akcji zarejestrowanej w Liechtensteinie firmie Ratikon. Również w tym przypadku szczegóły finansowe transakcji nie zostały ujawnione. Nie wiadomo kto stoi za Ratikonem. – Firma jest reprezentowana przez mecenasa Ryszarda Stopę, który wcześniej reprezentował Piotra Nalepę w rozmowach z nami i do dnia dzisiejszego reprezentuje Piotra Nalepę – twierdzi prezes Markom Invest.
Kierowana przez niego firma nie zamierzała składać broni. Na walnym zgromadzeniu, które odbyło się 28 kwietnia, chciała uzupełnić skład rady nadzorczej. Liczyła, że pozwoli to na wprowadzenie do Serenity biegłego rewidenta, żeby wyjaśnił sprawę. Udziałowcy (Ratikon miał bezwzględną przewagę) zdecydowali jednak na wstępie, że zdejmują z porządku obrad wszystkie kolejne punkty. Uchwała została oprotestowana przez mniejszościowych udziałowców.
Długa lista zarzutów
Markom Invest chce walczyć o kontrolę nad Serenity. Dlatego skierował do Komisji Nadzoru Finansowego i GPW zawiadomienia zawierające długą listę naruszeń przepisów, których mieli się dopuścić Serenity i jego prezes. Giełdowa spółka do tej pory nie opublikowała pełnego raportu rocznego za 2011 r. Brakuje w nim m.in. raportu biegłego rewidenta. Serenity tłumaczy to faktem, że rada nadzorcza jest niekompletna, co uniemożliwia wybór audytora. GPW nie przyjęła tych wyjaśnień.
Dużo większego kalibru zarzuty dotyczą manipulowania kursem. Przedstawiciel Markom Invest podejrzewa, że to Serenity stało za gwałtownymi skokami notowań latem ub.r. handlując własnymi akcjami w celu wywołania ich zwyżki. – Podejrzewamy też, że sprawozdania finansowe spółki nie są do końca rzetelne. Serenity mogło stracić spore pieniądze, obracając własnymi akcjami. Lukę „zasypało" papierowymi zyskami z transakcji ze spółkami zależnymi – podsumowuje Smoleń.