Okres wypowiedzenia wynosi siedem dni, licząc od dnia doręczenia wypowiedzenia, czyli od 9 lipca. Potem wszystkie należności banku stają się wymagalne. Nie wiadomo, czy Wilbo jest w stanie uregulować długi. Od przedstawicieli tej spółki nie udało nam się wczoraj uzyskać komentarza.
Informacja o wypowiedzeniu umów przez bank mogła przejść niemal niezauważona, bo spółka równocześnie opublikowała dwa komunikaty o tym, że jej akcjonariusze odstąpili od umowy inwestycyjnej z Seko. Strony zawarły ją pod koniec lutego. Seko zobowiązało się w niej do podjęcia działań mających na celu wprowadzenie i dopuszczenie do obrotu akcji nowej emisji, które miały być objęte przez akcjonariuszy Wilbo – Dariusza Bobińskiego i Waldemara Wilandta.
„6 lipca spełnione zostały wszystkie formalne warunki do podpisania umowy objęcia akcji (...), ale przedstawiciele Seko odmówili podpisania umowy, żądając renegocjacji warunków" – podało Wilbo. Twierdzi, że akcjonariusze odstępują od umowy z przyczyn leżących po stronie Seko. Dlatego żądają od tej firmy (oraz od powiązanej z nią Złotej Rybki) 10 mln zł odszkodowania.
Seko oświadczyło, że nigdy nie odmawiało podpisania umowy objęcia akcji. Zapłacić nie zamierza. Twierdzi, że w momencie gdy akcjonariusze Wilbo odstąpili od umowy, wygasło też prawo żądania zapłaty kary umownej.
Zgrzytać pomiędzy rybnymi spółkami zaczęło już w ubiegłym miesiącu. Wtedy Konrad Wilandt, członek rady nadzorczej Wilbo, złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez wywodzącego się z Seko wiceprezesa Tomasza Kustrę. Wilbo podało, że chodziło o „bezprawny wywóz maszyn stanowiących własność Wilbo". Maszyny zostały przewiezione do zakładu Seko w Chojnicach.