Wprowadzane co jakiś czas zmiany w międzynarodowych standardach rachunkowości i międzynarodowych standardach sprawozdawczości finansowej nie ułatwiają życia służbom finansowym spółek giełdowych. Wszystkie modyfikacje trzeba bowiem uwzględnić w przygotowywanych raportach okresowych. Dlatego postanowiliśmy zapytać ekspertów, co przysparza spółkom najwięcej kłopotów i jak można ich uniknąć.
– Z naszych obserwacji wynika, że najczęstszym powodem popełnianych przez spółki błędów są stopień skomplikowania standardów rachunkowości oraz złożoność i obszerność wymaganych ujawnień. Z ostatniego raportu KNF w zakresie zgodności sprawozdań finansowych emitentów papierów wartościowych z MSSF opublikowanego w lutym 2012 r. wynika, iż najczęstsze błędy dotyczą takich obszarów jak: ujmowanie i ujawnianie informacji o instrumentach finansowych (MSR 39, MSR 32 oraz MSSF 7), ujmowanie połączeń gospodarczych (MSSF 3), ocena utraty wartości aktywów zarówno finansowych, jak i niefinansowych (MSR 39 oraz MSR 36) – komentuje Agnieszka Muller-Grządka, dyrektor w dziale audytu KPMG. – Potwierdza to nasza praktyka. Jakkolwiek warto zwrócić uwagę na fakt, iż obszary te nie różnią się istotnie od tych, które identyfikowane są w innych krajach Unii Europejskiej i na całym świecie – podkreśla.
Problemy z wyceną
Sebastian Łyczba, partner w dziale audytu Ernst & Young, zwraca uwagę, że w dzisiejszej trudnej i skomplikowanej rzeczywistości gospodarczej podstawową sprawą jest odpowiednia, rzeczywista wycena aktywów. – Często aktywa mogą utracić część bądź więcej swojej wartości wskutek znacznie gorszych wyników finansowych realizowanych przez jednostkę przy ich wykorzystaniu. Dlatego takie aktywa jak wartość firmy, finansowy majątek trwały, wszelkie instrumenty finansowe, a także środki trwałe mogą wykazywać przesłanki do utraty wartości – mówi. – Ponadto niezmiernie istotna jest kwestia finansowania spółek i w związku z tym problem kontynuacji działalności jednostki, który powinien być szczególnie dogłębnie analizowany przez audytora – dodaje.
Monika Jakubczyk, dyrektor w dziale audytu Deloitte, informuje, że istotnym zagadnieniem będącym źródłem nieprawidłowości jest ocena utraty bądź braku utraty wartości aktywów trwałych. – W następstwie przedłużającego się kryzysu finansowego wiele podmiotów w świetle pogarszających się wyników finansowych musiało bądź musi zmierzyć się z oceną utraty wartości firmy czy też innych aktywów niematerialnych niepodlegających amortyzacji – mówi. – Podstawą do obrony tych pozycji bilansowych są zdyskontowane przyszłe przepływy wypracowywane przez aktywa, do których np. wartość firmy jest alokowana. Ocena wiarygodności przyszłych budżetowanych przepływów czy też zastosowanej stopy dyskontowej jest kwestią wysoce subiektywną, a w związku z tym źródłem potencjalnych nieprawidłowości – tłumaczy.
Tomasz Konieczny, partner w PwC, informuje, że kłopoty wywołuje również rozliczanie połączeń. – W Polsce niewiele się robi w kwestii wyceny aktywów do wartości godziwej, zwłaszcza jeśli chodzi o aktywa niematerialne, które w przejmowanej firmie nie były ujmowane. Przez to powstaje wysoka wartość firmy, która stanowi problem, gdyż pozostaje niezamortyzowana w sprawozdaniach przez wiele lat i w razie odpisów może generować duże straty – mówi. – Spotkałem się również z przypadkami ujemnej wartości firmy, co prowadzi do ujęcia zysku na zakupie. Sytuacje takie miały miejsce nawet mimo wysokiej wyceny aktywów, która nijak miała się do rzeczywistości – dodaje i zaznacza, że kłopotliwe są także testy na utratę wartości firmy oraz jej odpisy. – Spółki za wszelką cenę bronią tej pozycji i nie dokonują odpisów, nawet jeśli wyniki przejętej firmy są słabe i nie udało się osiągnąć zakładanych efektów. Często odpisy dokonywane są dopiero wówczas, gdy podmiot lub grupa kapitałowa wpada w poważne problemy – mówi.