Po sezonie publikacji sprawozdań finansowych, podsumowujących ubiegły rok, na warszawskim parkiecie ruszył sezon dywidendowy. Podział zysku to zawsze kwestia kompromisu między potrzebami inwestycyjnymi spółki a apetytami akcjonariuszy. Inwestorami o szczególnym apetycie są otwarte fundusze emerytalne, potrzebujące gotówki w celu przekazania jej do ZUS (szacowano, że w ramach tzw. suwaka bezpieczeństwa wpłacą w tym roku 3,8 mld zł). Według danych na koniec 2014 r. OFE kontrolują łącznie ponad 50 proc. akcji w 11 przedsiębiorstwach. W 25 firmach udział sięga ponad 33 proc.
Różne formy presji
O większe pieniądze upomniała się już Aviva. Drugi największy OFE w Polsce domaga się wyższej dywidendy z Grupy Kęty. Zarząd na początku roku przyjął nową średnioterminową strategię zakładającą hojniejszą politykę dywidendową – poziom rekomendowanej wypłaty wzrósł z 40 do 60 proc. skonsolidowanego zysku netto. Za 2014 r. szefowie spółki zaproponowali najwięcej w historii – po 11 zł na akcję. Poza całym zyskiem jednostkowym wypłacone ma zostać także 3,5 mln zł z kapitału zapasowego.
Jednak według Aviva OFE Kęty mogą spokojnie przeznaczyć z kapitału zapasowego ponad dziesięć razy więcej. W efekcie wypłata miałaby sięgnąć 14,8 zł na papier. Udział wszystkich OFE w akcjonariacie Kęt to 72 proc.
– Wiadomo, że OFE szukają płynności, i widać, że są większe oczekiwania dywidendowe nawet wobec spółek zlewarowanych czy mających duże potrzeby w zakresie kapitału obrotowego. Z drugiej strony, koszt zaciągnięcia długu jest obecnie niski – mówi Dariusz Górski, analityk DM BZ WBK, zwracając uwagę, że dywidendę po raz pierwszy zdecydowały się rekomendować zarządy Magellana (70-proc. udział OFE w akcjonariacie) i Kruka (47 proc.). Ta pierwsza firma chce wypłacić blisko 29 proc. ubiegłorocznego zarobku, a druga – 17 proc.