Politycy zarzekają się, że zdają sobie sprawę z konieczności zwiększania konkurencyjności polskiej giełdy oraz promowania jej wśród silnych zagranicznych graczy instytucjonalnych – posiadających kapitał inwestycyjny całkowicie niewspółmierny do krajowego, za pomocą którego możliwy jest ponadprzeciętny rozwój działalności biznesowej. Często jednak na samym zapewnianiu się kończy, a polityczna gra staje się nadrzędna i przysłania główny cel, jakim jest wspieranie przedsiębiorstw. Co jednak najgorsze, brak realizacji tych założeń krok po kroku prowadzi do marginalizacji polskiego rynku kapitałowego – wypłynięcie funduszy z OFE nie tylko osłabia polskich inwestorów instytucjonalnych, ale takie uruchamia łańcuch kolejnych problemów: począwszy od najważniejszego, czyli mniejszego pułapu środków inwestycyjnych na giełdzie w Warszawie, przez skromną liczbę debiutów i słabą płynność, kończąc na niskim zainteresowaniu polskim parkietem ze strony graczy zagranicznych.

Piszę o tym nie bez powodu, bo na horyzoncie pojawiła się kolejna kwestia, która choć docelowo miała usprawnić funkcjonowanie polskiego rynku kapitałowego, może po raz kolejny zmniejszyć jego siłę i atrakcyjność. Mam na myśli ustawę o zmianie ustawy o nadzorze nad rynkiem kapitałowym, którą Sejm przyjął w czerwcu. Nowe prawo miało zrewolucjonizować sposób finansowania, a jej przepisy de facto podwyższają koszty i zniechęcają kolejne podmioty – akcjonariuszy, domy maklerskie, spółki – do zwiększenia zaangażowania na rynku.

Ustawodawca musi odrzucić propozycje zmian, które uniemożliwiają skuteczną integrację rodzimego sektora z rynkiem globalnym, w szczególności europejskim. Powinniśmy dążyć do zmniejszania barier regulacyjnych i nieustannie inwestować w infrastrukturę poprawiającą jakość przeprowadzania transakcji. Chodzi zarówno o optymalizowanie strony kosztowej, jak i zwiększanie efektywności jakościowej.

Z pewnością warto również wymagać wysokich standardów nie tylko na rynku głównym, ale także na rynkach alternatywnych, będących naturalną płaszczyzną przygotowującą młode przedsiębiorstwa do funkcjonowania w warunkach pełnych obowiązków informacyjnych. Jeżeli chcemy osiągnąć długookresowy efekt w postaci wzrostu znaczenia warszawskiej giełdy, budujmy wiarygodność wszystkich uczestników rynku, nie zapominając o przejrzystych i racjonalnych regulacjach prawnych.