Po fuzji spółki trafią pod państwowe skrzydła

Przejęcie Pekao i Pioneera przez PZU namiesza w akcjonariacie kilku przedsiębiorstw, na czele z Polimeksem.

Zapowiedziane w ubiegłym tygodniu przejęcie kontroli nad Pekao, Pioneer Pekao TFI i Pekao Pioneer PTE przez państwowe PZU może namieszać w akcjonariacie kilku spółek.

„Akcjonariusz jak każdy"

Państwo za pośrednictwem Pekao, Pioneera, TFI PZU, PKO TFI, OFE PZU Złota Jesień i Pekao OFE i innych będzie miało prawie 69 proc. głosów na walnym zgromadzeniu Polimeksu-Mostostalu. Pekao i fundusze Pioneera mają teraz ponad 33 proc. Polimeksu, tak więc to właśnie przejęcie tych spółek przez PZU sprawi, że budowlana firma stanie się – pośrednio – państwowa. I to bez żadnego dokapitalizowania. We wtorek 6 grudnia cztery firmy kontrolowane przez Skarb Państwa – PGE, Enea, Energa oraz PGNiG – poinformowały o rozpoczęciu rozmów z Polimeksem w sprawie zaangażowania kapitałowego w budowlaną spółkę.

Przejęcie Pioneera przez PZU sprawi, że fundusze kontrolowane przez państwo będą miały największy udział – 19,7 proc. – w głosach na walnym zgromadzeniu Pozbudu. Co jednak nie oznacza, że ich głos będzie decydujący, bo bracia Tadeusz i Roman Andrzejakowie mają wspólnie 27,3 proc. udziałów w głosach na WZ. – Państwowy akcjonariusz jest dobry jak każdy inny – mówi Roman Andrzejak, wiceprezes Pozbudu. – My z bratem jesteśmy otwarci na współpracę ze wszystkimi udziałowcami – dodaje.

– Koncentrujemy się na działalności operacyjnej spółki, a nie na polityce. Bardziej od tego, czy inwestorzy kontrolowani przez państwo będą mieli duży udział w naszej spółce, martwi nas dramatyczna sytuacja w zamówieniach publicznych – mówi Andrzejak. Nie liczy przy tym, że duży udział państwowych funduszy w akcjonariacie cokolwiek zmieni w tym zakresie. – Z pustego i Salomon nie naleje. Przetargów jest po prostu bardzo mało – kwituje wiceprezes Pozbudu.

W jubilerskim Briju państwo – pośrednio – stanie się jednym z największych akcjonariuszy po Przemysławie, Tomaszu i Jarosławie Piotrowskich, którzy mają po 16,7 proc. udziałów w głosach, wobec 10,8 proc. połączonych sił Pioneera, TFI PZU i Pekao OFE. – Trudno się odnieść do tej sytuacji, nie mieliśmy do tej pory doświadczeń ze Skarbem Państwa w akcjonariacie – mówi „Parkietowi" Tomasz Piotrowski, wiceprezes Briju.

Misja zamiast zysku

Zarządzający uspokajają inwestorów indywidualnych i przypominają, że w przeszłości fundusze emerytalne i inwestycyjne kontrolowane przez państwowe spółki kierowały się interesami swoich inwestorów i wzrostem wartości firm, w które inwestowały. – Jednocześnie musimy pamiętać, że po 1989 r. w Polsce postępowała prywatyzacja. Teraz można odnieść wrażenie, że trend się odwraca i państwo dąży do większej kontroli nad gospodarką – zastrzega Jarosław Lis, zarządzający BPH TFI. – Spółki państwowe, dotąd nastawione na zysk, coraz częściej zaczynają się kierować różnymi „misjami". Nie ma więc żadnej pewność, że w przyszłości duży udział państwowych funduszy w akcjonariacie wciąż będzie wydarzeniem neutralnym z perspektywy pozostałych udziałowców. Istnieje takie ryzyko, aczkolwiek obecnie nie wydaje się duże – mówi Lis.

Nasi rozmówcy podkreślają, że ich prawdziwym zmartwieniem jest co innego. W połowie listopada Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zapowiedziało, że do Funduszu Rezerwy Demograficznej miałyby trafić wszystkie aktywa OFE, a nie tylko 25 proc. z nich, jak wcześniej proponowało Ministerstwo Rozwoju. Informacja ta została wprawdzie sprostowana, ale niepewność pozostała. – Problem nacjonalizacji dotyczyłby w takim scenariuszu większości spółek notowanych na GPW – przypomina wiceprezes Briju.

[email protected]