Spółka już od pewnego czasu informowała w raportach okresowych o kłopotach z bieżącą płynnością finansową spółek należących do grupy. Na koniec I półrocza zobowiązania krótkoterminowe grupy sięgały 86,4 mln zł, a długoterminowe 40,8 mln zł.
W ostatnich dniach kolejny bank wypowiedział Bumechowi umowę kredytową i kolejny obligatariusz zażądał wcześniejszego wykupu obligacji. Sama spółka swoich kłopotów upatruje jednak gdzie indziej.
– Nasze problemy to pokłosie niezgodnej z art. 7 ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji dzikiej windykacji organów skarbowych, które nie zgodziły się na rozłożenie długu na raty, oraz wydłużonych terminów płatności przez spółki węglowe – mówi „Parkietowi" Marcin Sutkowski, prezes Bumechu. – Cała branża oczekiwała, że wraz z poprawą sytuacji w górnictwie od drugiego półrocza spółki węglowe skrócą terminy. Tak się jednak nie stało, choć terminy płatności z ustawy są znane. W efekcie na zapłatę musimy czekać 120–150 dni, a w międzyczasie zadłużać się na wypłaty wynagrodzeń czy podatków. W takich warunkach nie można dłużej funkcjonować – argumentuje Sutkowski. Podkreśla, że spółka nie ogłasza upadłości, tylko liczy na udaną restrukturyzację zadłużenia.
W swoim uzasadnieniu zarząd Bumechu wspomina też o wycofaniu się potencjalnych inwestorów w związku z pogorszeniem wizerunku spółki na skutek fałszywego zawiadomienia o nabyciu znacznego pakietu akcji przez chińskiego giganta China Coal. Informacja o rzekomym wejściu Chińczyków do akcjonariatu na chwilę podbiła kurs Bumechu, ale niedługo po tym okazała się nieprawdziwa. Sprawą zajęła się prokuratura.