We wtorek rano akcje Elektrobudowy taniały o nawet 26 proc., do 34,6 zł. Inwestorom nie spodobało się drugie – po majowym - cięcie prognoz. Firma spodziewa się w tym roku blisko 45 mln zł straty. Pierwotny budżet mówił o 46 mln zł zysku, w maju obniżono szacunki do 27,1 mln zł. Przyczyna dotkliwej korekty jest głównie rezerwa na ryzyko potencjalnych kar za opóźnienia na jednym z kluczowych kontraktów w wysokości 60,3 mln zł. Chodzi o rozliczenie budowy instalacji metatezy w Płocku dla PKN Orlen. Jak Elektrobudowa podawała z końcem lipca, wynikający z umowy termin zakończenia prac nie został dotrzymany. Firma poprosiła Orlen o aneks.
Ponadto na wynik negatywnie wpłynęło przeszacowanie wartości kontraktu z Orlenem oraz zwiększenie rezerwy na spór sądowy dotyczący wynagrodzeń pracowników w Finlandii. Elektrobudowa będzie dążyć do ugody.
W lipcu kontrolowana przez fundusze emerytalne budowlana firma zatrudniła na stanowisko prezesa Romana Przybyła, który w latach 2012–2015 kierował giełdową Trakcją i przeprowadził jej restrukturyzację.
- Rezerwa ma charakter księgowy i na tym etapie nie wiąże się z wypływem gotówki z grupy. Ponadto zarząd liczy na pozytywny efekt negocjacji z zamawiającym. Projekt charakteryzuje się wysokim stopniem złożoności i jest w końcowej fazie realizacji. Na opóźnienie wpływ miały przede wszystkim zmiany projektowe – skomentował prezes Przybył. - Możemy poszczycić się wieloletnią i popartą sukcesami współpracą z zamawiającym, a dotychczasowe realizacje znajdowały uznanie i są oceniane przez zamawiającego bardzo pozytywnie – zaznaczył.