Aktywa, które sprzedał Groclin obejmują nieruchomości oraz część maszyn i urządzeń, które wobec ograniczenia działalności produkcyjnej spółki w Polsce, zostały zakwalifikowane do sprzedaży.
Nabywca, producent ekskluzywnych mebli Adriana, przejmie też znaczną część lokalnej załogi dzięki czemu Groclin uniknie kosztownych zwolnień grupowych i da swoim pracownikom szansę na kontynuację pracy w zakładzie w Grodzisku, u nowego pracodawcy. W Groclinie zostaną jedynie ci pracownicy, którzy realizują długoterminowe kontrakty. Obie firmy planują ponadto współpracę biznesową.
Docelowo, w Polsce giełdowa spółka będzie jedynie zarządzała produkcją w zakładach własnych na Ukrainie oraz w Bośni. - Nieruchomości w Grodzisku nie są już nam potrzebne. Cześć załogi, która będzie przejęta przez nabywcę, będzie nadal realizować nasze zlecenia. Jest to dla nas bardziej opłacalna formuła. Niestety koszty produkcji w Polsce wzrosły na tyle, że dalsza produkcja staje się coraz mniej rentowna. Na Ukrainie ogólne koszty są około 50 proc. niższe. Nasi kontrahenci zgodzili się na te rozwiązania, prowadzimy już rozmowy w sprawie zwiększenia zamówień oraz nowych umów. Zgodnie z zapowiedzią zredukujemy nasze zadłużenie do minimum, już teraz jest ono poniżej 10 mln zł – wyjaśnia Andre Gerstner, Prezes Groclinu.
Jak podkreśla Barbara Sikorska - Puk, wiceprezes Groclinu odpowiedzialna m.in. za utrzymanie produkcji, z pozycji kontrahentów nic się nie zmieni. - Część naszych pracowników zostaje i realizuje stare kontrakty. Wszystkie bieżące umowy realizujemy na dotychczasowych warunkach. Nowe kontrakty będą już realizowane w naszych zakładach na Ukrainie oraz Bośni. Nie mając zadłużenia, z dużo niższymi kosztami, jesteśmy dużo bardziej konkurencyjni. Będziemy dalej optymalizować wykorzystanie naszego majątku - tłumaczy.
Na zamknięciu piątkowej sesji za papiery Groclinu płacono na giełdzie 3,20 zł, co oznacza zwyżkę o ponad 7 proc. względem ceny odniesienia z poprzedniej sesji.