Znamy jednak ogólne zarysy reformy. Jak pani ocenia propozycje wicepremiera Morawieckiego?
Wielokrotnie powtarzałam, że są to korzystne rozwiązania. Szczególnie ważne i dobre dla klientów. Mowa o obniżeniu opłat w III filarze, stworzeniu dodatkowych form oszczędzania, pobudzeniu bardziej niż dotąd IKZE przy wykorzystaniu tych środków, które są w funduszach emerytalnych dotychczas, czy nowych zasadach wypłat środków z III filara. To dobre rozwiązania dla całego rynku, który dostałby zastrzyk do tego, by jeszcze lepiej funkcjonować, choć dziś i tak giełda ma się dobrze.
Nie obawia się pani, że Polacy, jeśli dostaną taką możliwość, wycofają pieniądze, które z OFE trafią na IKZE?
Będzie okres przejściowy, gdy tych środków nie będzie można ruszać. Ma trwać około pięciu–siedmiu lat. To czas, który po pierwsze, pozwoli nam przyzwyczaić się do zmian. Po drugie, pozwoli dostrzec pozytywne efekty z długoterminowego oszczędzania. Dziś widać, że chociażby stopy zwrotu z funduszy emerytalnych w ostatnim okresie są tak wysokie w stosunku do tego, co oferują lokaty, że mimo wszystko warto tam pieniądze trzymać i pomnażać. Oczywiście część osób może się na to zdecydować, ale byłabym daleka od stwierdzenia, że dojdzie do jakiegoś masowego wyjmowania środków z IKZE.
A co się stanie z OFE? Nastąpi jakaś wielka konsolidacja? Może jest jakaś nowa szansa dla tego typu funduszy?
To jest już jednak kwestia decyzji biznesowych. W pierwszej kolejności mówimy o przekształcaniu funduszy emerytalnych w inwestycyjne. W nie wszystkich grupach fundusze inwestycyjne funkcjonują, więc te będą miały zupełnie nową formułę. W części myślę, że rzeczywiście nastąpi połączenie istniejących funduszy inwestycyjnych z tymi przekształconymi z towarzystw. W części może zapaść decyzja, że przez pewien czas będą prowadzone dwa oddzielne fundusze inwestycyjne, bo taka możliwość przecież istnieje.