Przełom sierpnia i września przynosi spadki w Polsce i na globalnych rynkach akcji. Jak dla inwestorów może kończyć się III kwartał?
Liczymy na kontynuację trendu wzrostowego, podobnie jak to było w I połowie roku. Niedawno poznaliśmy wyniki Nvidii, która może nie biła już prognoz tak spektakularnie jak w poprzednich okresach, ale też nie możemy mówić o rozczarowaniu. Wyniki największej w USA spółki były całkiem niezłe, zważywszy na ograniczenia handlowe USA z Chinami. Popyt na jej produkty nadal jest gigantyczny, napędzany oczywiście rozwojem sztucznej inteligencji. Warto też zwrócić uwagę na postępującą w wysokim tempie budowę centrów danych, dzięki czemu perspektywy Nvidii malują się w jak najbardziej ciepłych barwach. Jasne jest, że budowa centrów danych warunkowana będzie nie tylko dostawami czipów, ale też dostępnością energii i to ewentualnie może być czynnik ryzyka. Na ten moment potencjał sprzedaży Nvidii szacowany jest na ledwie 25 proc. zapotrzebowania, więc inwestorzy mogą być spokojni o przyszłość spółki.
O ile w USA hossę napędza temat sztucznej inteligencji, o tyle w Europie to w dużym stopniu zasługa sektora obronnego. Jeśli chodzi o europejskie rynki akcji, to wiele zależeć będzie od decyzji Unii Europejskiej, czyli szczególnie Niemiec, odnośnie do finansowania wydatków na obronność. Gdyby europejskie państwa rzeczywiście decydowały się na wydatki rzędu 4,5-5 proc. PKB na zbrojenia, tak jak Polska, tworzyłoby to bardzo dogodne warunki dla europejskiego sektora zbrojeniowego.
Niebawem minie rok prezydentury Donalda Trumpa. Jak pan ocenia ten okres z perspektywy zarządzającego funduszami?
To z pewnością ciekawy i pełen zmienności czas. Bywało różnie, ale jeśli ktoś wytrzymał presję, to pewnie nie narzeka na osiągnięte stopy zwrotu. Wbrew powszechnemu odczuciu zwróciłbym uwagę, że Trump w dużej mierze i to z sukcesem zrealizował swoje zapowiedzi. Pewnie mało kto przed rokiem spodziewałby się, że po wprowadzeniu obecnych ceł, sytuacja rynków będzie tak dobra jak jest dziś. Krótko mówiąc, Trump „dowozi” swoje obietnice, wpływy budżetowe USA zwiększyły się, a cła rzędu przynajmniej 10-15 proc. (z licznymi wyjątkami na plus dla USA) zostały zaakceptowane bez większych „ale”. Udało się też wdrożyć szereg zmian legislacyjnych, co poprawiło perspektywy amerykańskich przedsiębiorstw, zarówno tych z pierwszej linii jak i mniejszych.
Rosja wciąż zajmuje Ukrainę, mimo zapowiedzi o rychłym zakończeniu tej wojny...
Rzeczywiście, okazało się, że w tym przypadku pozycja Stanów Zjednoczonych nie jest już tak mocna na świecie, a mówiąc językiem Trumpa – USA nie mają mocnych kart w negocjacjach z Rosją. Jeśli po spotkaniu na Alasce spodziewaliśmy się pozytywnych efektów, to teraz możemy czuć rozczarowanie. Wygląda na to, że niewiele udało się tam ustalić, a specjalnie zaaranżowany szczyt okazał się porażką.
Druga połowa sierpnia przyniosła spadki na GPW. Zaraz po ogłoszeniu pomysłu na nowy produkt inwestycyjny (OKI) rząd zapowiedział też większy podatek na banki. Do tego nie doczekaliśmy się reformy podatku od zysków kapitałowych. Inwestorzy pewnie liczyli na więcej po zmianie ekipy rządzącej?
Zainteresowanie inwestorów zagranicznych polskim rynkiem akcji powinno się analizować pod kątem potencjału gospodarki w najbliższych dwóch – trzech latach. Polska miała być i jest liderem Unii Europejskiej jeśli chodzi o dynamikę PKB. Łączny wzrost w ciągu trzech lat może sięgnąć 10-12 proc., co oznacza, że możemy być najszybciej rosnącą gospodarką Europy. Dlatego zagranica dotychczas doważała polskie akcje. To wiodący argument za polskimi akcjami w najbliższym czasie, niezależnie od tego, co stanie się z bankami, przyszłorocznym budżetem, czy tzw. podatkiem Belki. Siła polskiej gospodarki utrzyma zainteresowanie inwestorów zagranicznych.