Z najnowszych danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że już prawie jedna piąta wartości gotówkowych transakcji w bankomatach w IV kwartale dotyczyła wpłat (ponad 20 mld zł), a pozostałe cztery piąte – wypłat (83 mld zł). W ostatnich latach udział wpłat szybko rośnie – jeszcze cztery lata temu kwartalna wartość wpłat sięgała tylko ok. 1,5 mld zł. Jednocześnie wartość wypłat już nie rośnie albo jest stabilna (maleje liczba wypłat).

Wpisuje się to w trend rosnącej skłonności Polaków do transakcji bezgotówkowych. Już 35,5 mln klientów indywidualnych w Polsce ma konto z dostępem przez internet (trzy lata temu było to 25,1 mln), z czego aktywnych (minimum jedno logowanie w miesiącu) jest 15,9 mln (przed trzema laty 13,1 mln). Jednocześnie rzadziej korzystamy z bankomatów, ale jeśli już to robimy, to transakcje opiewają na większe kwoty. Widać to po systematycznie rosnącej średniej wartości pojedynczej wypłaty gotówki, która w IV kwartale 2017 r. wynosiła 499 zł. Jeszcze dwa lata temu było to 425 zł, a cztery lata temu – 387 zł. Nie dziwi więc, że po latach systematycznego wzrostu zaczęło ubywać bankomatów. W 2017 r. ich liczba zmniejszyła się o 213 i na koniec roku było ich 23 230. Od końca marca 2017 r. (największa ich liczba w historii) sieć skurczyła się o 521 maszyn. Na milion mieszkańców Polski przypada 605 bankomatów, czyli mniej niż średnio w Unii Europejskiej, bardziej przywiązanej do gotówki, gdzie na milion mieszkańców przypada prawie 300 maszyn więcej.

– Przejście na obrót bezgotówkowy powinno przynieść raczej korzyści dla banków – powinny spaść koszty obsługi gotówki i wypłat w obcych bankomatach (tam, gdzie bank nie przerzuca tego na klienta). Obrót bezgotówkowy to przede wszystkim interchange, którego stawka jest wprawdzie niższa niż kiedyś, ale nadal każda transakcja to dla banku przychód. Nie ma jej w przypadku obrotu gotówkowego – mówi Marcin Materna, analityk Millennium DM.