A to – zdaniem prof. Konrada Świrskiego z Politechniki Warszawskiej – „wyrwie kły" wprowadzanej od przyszłego roku zasadzie 100-proc. sprzedaży energii przez giełdę i może sprawić, że realny poziom obowiązku sięgnie 30–40 proc. Towarowa Giełda Energii też jest zaniepokojona wprowadzoną poprawką (polegającą na wykreśleniu zapisu możliwości zawierania umów wewnątrzgrupowych tylko na energię dostarczaną do końca tego roku). – Skierowany do Sejmu projekt ustawy TGE oceniła bardzo pozytywnie, szczególnie w zakresie wyłączenia transakcji wewnątrzgrupowych z obliga giełdowego. Ostatnie zmiany budzą wątpliwości, czy przyjęte na początku założenia zostaną osiągnięte – słyszymy w biurze prasowym TGE. Przypomnijmy, że 100-proc. obligo na energię miało wpłynąć na poprawę płynności, transparentność rynku i ustabilizować zmienność cen. Z obecnej poprawki na pewno ucieszą się PGE i Enea, które mają nadwyżki produkcyjne i teoretycznie do własnych klientów mogą sprzedawać całą energię z własnych elektrowni. Niezbilansowane pod tym względem są zaś Tauron i Energa. – Pozostawienie możliwości (handlu wewnątrzgrupowego poza obligo – red.) pozwoli podmiotom dokonać transakcji na rynku pozagiełdowym, co teoretycznie może przełożyć się na spadek podaży energii na giełdzie – dodaje TGE. – Ewentualne wyłączenia powinny wziąć pod uwagę nie tylko zawarte kontrakty, ale także termin realnej dostawy energii – wtóruje Maciej Bando, prezes URE. Jednocześnie pozytywnie przyjmuje poprawkę mówiącą o możliwości realizacji obowiązku na giełdach pełniących funkcję NEMO innych niż TGE. – Zwiększenie obliga giełdowego przy jednoczesnym niewzięciu pod uwagę istnienia wielu NEMO może spowodować zaistnienie monopolu w obszarze hurtowego handlu transgranicznego – uważa Bando. AWK