Warszawska giełda pracuje nad kolejnymi projektami strategicznymi i liczy, że w przyszłości będą one miały zauważalny wpływ na strukturę przychodów. Te na razie są generowane przede wszystkim przez rynek finansowy i towarowy. Po trzech kwartałach wpływy z pierwszej z tych linii biznesowych wyniosły 141,4 mln zł (w analogicznym okresie rok wcześniej było to 143,8 mln zł), zaś z drugiej prawie 114 mln zł (113,6 mln zł w tym samym czasie w 2018 r.).
– Zarząd giełdy koncentruje działania na wielu obszarach biznesowych – wskazuje Marek Dietl, prezes GPW. – Wprowadzamy szereg rozwiązań, dotyczących naszej podstawowej działalności, adresowanych do emitentów i inwestorów. O konkurencyjności giełd decydują rozwiązania technologiczne, dlatego zdecydowaliśmy m.in. o budowie własnej platformy transakcyjnej czy systemu GPW Data bazującego na uczeniu maszynowym i sztucznej inteligencji. Trwają też prace nad startem giełdowego rynku rolnego. Jestem przekonany, że bodźcem do rozwoju giełdy i rynku kapitałowego będzie wdrożenie przyjętej strategii rozwoju rynku kapitałowego. Nasze giełdowe inicjatywy strategiczne dobrze wpisują się w założenia SRRK – przekonuje szef giełdy. Jak duże nakłady inwestycyjne wiążą się z kolejny projektami realizowanymi przez GPW?
– Wskaźnik kosztów do przychodów jest obecnie niższy, niż zaproponowaliśmy w naszej strategii rozwoju do 2022 roku. Wydajemy wolniej, ale to nie oznacza, że nie będzie przyspieszenia wydatków w kolejnych kwartałach. Mamy dużo inicjatyw i projektów strategicznych. Na bieżąco chcemy na nie reagować na poziomie egzekucji, czyli przyspieszać te, które idą lepiej, a spowalniać te, które idą gorzej – wskazuje z kolei Jacek Fotek, wiceprezes GPW.
Przedstawiciele warszawskiej giełdy odnieśli się także do tematu ewentualnego mariażu GPW z giełdą słowacką. O tym, że taka opcja jest brana pod uwagę, pisaliśmy we wrześniu na łamach „Parkietu", zaznaczając jednocześnie, że na razie rozmowy toczą się na szczeblu rządowym.
– Jakoś szczególnie nie analizowaliśmy giełdy na Słowacji, ale uważam, że ciekawe byłoby mieć w jakimś kraju strefy euro wysunięty przyczółek, szczególnie jeśli Europejski Bank Centralny będzie dalej skupować denominowane w euro instrumenty dłużne – wskazuje Dietl.