WIG20 wyznaczył w mijającym tygodniu nowy szczyt hossy i znalazł się najwyżej od lipca 2015 r. Jaki potencjał ma trwający trend wzrostowy na naszej giełdzie?
Indeks blue chips najwyżej od 1,5 roku, a szeroki WIG najwyżej od listopad 2007 r. i do szczytu wszech czasów brakuje mu około 11 proc. W przypadku tego pierwszego do rekordowej wyceny brakuje około 80 proc. Te rozbieżności pokazują, że to inne niż blue chips komponenty szerokiego rynku zachowują się mocniej. Siła największych spółek zależy od zagranicy, bo to ona generuje około 53 proc. obrotów na naszym rynku. Warto zwrócić tu uwagę, że WIG20 wyrażony w dolarze, który jest jakieś 20 proc. poniżej szczytu z 2015 r. i wydaje mi się, że to jest właśnie potencjalny zasięg trwającego ruchu.
W przypadku mWIG40 mamy roczną stopę zwrotu sięgającą prawie 40 proc., więc jakieś schłodzenie nastrojów jest tutaj wskazane. Myślę natomiast, że to sWIG80 może być takim czarnym koniem, gdyż spółki z tego segmentu są mniej podatne na ryzyka polityczne i korzystają na poprawie koniunktury gospodarczej w Polsce.
Czy ten dystans do szczytu – 11 proc. na indeksie WIG, jest do pokonania jeszcze w tym roku?
Z perspektywy globalnej to zależy od napływów zagranicznego kapitału. Jak na razie pieniądze płyną, co widać po zmniejszeniu dystansu między WIG20 i MSCI EM. Zakładając, że oba indeksy będą teraz poruszać się podobnie, możemy liczyć na kontynuację wzrostu, gdyż MSCI EM wybił się w tym tygodniu ponad lokalne maksimum.