No, bo jak inaczej określić jegomościa, który, znając przeszłość, stara przewidzieć przyszłość? Co najwyżej można nakreślić kilka scenariuszy, bardziej lub mniej możliwych do spełnienia. Eliminuje się te opcje, które są najmniej prawdopodobne. Przykładem takiego myślenia jest sentencja, że S&P 500 zawędruje do 4818,62 lub 4821,73 pkt. Można jednak iść krok naprzód, albo ze dwa, i rozpisać dziesiątki różnych prognoz. Począwszy od wskazania okienka czasowego, kiedy indeks zaliczy ekstremum. Jak i rozpisania poszczególnych fal w stylu 5-3-5-3-5 dla kolejnych tygodni czy miesięcy. W górę jak i w dół. Im więcej predykcji, tym lepiej. W końcu jakaś się sprawdzi, a projektant prawej strony wykresu zostanie bohaterem. Nie ważne kiedy, ważne że.
Bohaterem drugiego planu tych lirycznych rozważań, są dwie wartości punktowe. Różnią się one od siebie o niespełna trzy oczka. Podane są z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku. I wynikają z niezależnych od siebie wskazań na wykresie. Do tego dotyczą najbardziej potężnego indeksu na rynkach finansowych, czyli S&P 500. O manipulację jego wartością raczej nikogo nie można posądzić. No może posiadaczy wersji premium czy też AI, która wkradła się na światowe parkiety.
Pierwsza z wartości, czyli 4818,62, to nic innego jak styczniowy szczyt z 2022 r. Wówczas niedźwiedzie weszły na parkiet i rządziły nim do października. Kilka miesięcy temu, w styczniu tego roku, ten opór został już wybity. Zabrakło jednak klasycznego cofnięcia. Korekty testującej sygnał hossy. O ile hossa w ogóle ma miejsce, bo np. Russell 2000 ewidentnie nie potwierdza rynku byka. Zaś podwójny szczyt na DJCA czy Nasdaq Composite sprawia, że od 2021 r. wciąż obowiązuje temat korekty płaskiej. Nie wspominając o zagrożeniu czyhającym na rynku długu, gdzie inwersja 2Y vs 10Y jest gigantycznych rozmiarów. Reasumując, poziom 4818,62 to klasyczne miejsce na wykresie będące podręcznikowym wyzwaniem dla niedźwiedzi podczas okresów dekoniunktury. Klasyczne, średnioterminowe wsparcie.
Druga wartość, 4821,73 pkt, wynika ze zniesienia Fibonacciego 38,2 proc. dla całej zwyżki zakorzenionej w październikowym dnie 2023 r. Gdyby S&P 500 wszedł już w etap mocniejszej korekty, wówczas tegoroczny sufit stanowiłby punkt odniesienia dla wyliczenia klasycznego wsparcia według złotego podziału. Łącząc w całość dwie wspomniane liczby, okazuje się, że strefa 4820 ± 2 pkt to tajemnicze miejsce na wykresie, pełniące funkcję wsparcia.
Skoro 38,2 proc. pokrywa się ze szczytem z 2022 r., to niedźwiedzie mogą odczytać to jako zaproszenie do wejścia na parkiet. Skala kwietniowych spadków pokazuje, że proces ten właśnie mógł się już rozpocząć. O ile jednak cofnięcie w okolice 4820 pkt. nie wydaje się niczym szczególnym, o tyle ruch do 4582–4587 pkt już nie brzmi tak ciekawie.