Starożytne wskazówki dla współczesnych

Analiza techniczna bazuje na historii. To ona dostarcza ciągu liczb, na bazie których powstają analizy, prognozy i inne ezoteryczne obliczenia mające rzekomo przybliżyć przyszłość. Wszyscy ci, którzy dopatrują się wzorców po lewej stronie wykresu, na rozwikłanie zagadki prawej strony w dużej mierze mogą okazać się szarlatanami.

Publikacja: 29.04.2024 06:00

Piotr Neidek analityk BM mBank

Piotr Neidek analityk BM mBank

Foto: materiały prasowe

No, bo jak inaczej określić jegomościa, który, znając przeszłość, stara przewidzieć przyszłość? Co najwyżej można nakreślić kilka scenariuszy, bardziej lub mniej możliwych do spełnienia. Eliminuje się te opcje, które są najmniej prawdopodobne. Przykładem takiego myślenia jest sentencja, że S&P 500 zawędruje do 4818,62 lub 4821,73 pkt. Można jednak iść krok naprzód, albo ze dwa, i rozpisać dziesiątki różnych prognoz. Począwszy od wskazania okienka czasowego, kiedy indeks zaliczy ekstremum. Jak i rozpisania poszczególnych fal w stylu 5-3-5-3-5 dla kolejnych tygodni czy miesięcy. W górę jak i w dół. Im więcej predykcji, tym lepiej. W końcu jakaś się sprawdzi, a projektant prawej strony wykresu zostanie bohaterem. Nie ważne kiedy, ważne że.

Bohaterem drugiego planu tych lirycznych rozważań, są dwie wartości punktowe. Różnią się one od siebie o niespełna trzy oczka. Podane są z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku. I wynikają z niezależnych od siebie wskazań na wykresie. Do tego dotyczą najbardziej potężnego indeksu na rynkach finansowych, czyli S&P 500. O manipulację jego wartością raczej nikogo nie można posądzić. No może posiadaczy wersji premium czy też AI, która wkradła się na światowe parkiety.

Pierwsza z wartości, czyli 4818,62, to nic innego jak styczniowy szczyt z 2022 r. Wówczas niedźwiedzie weszły na parkiet i rządziły nim do października. Kilka miesięcy temu, w styczniu tego roku, ten opór został już wybity. Zabrakło jednak klasycznego cofnięcia. Korekty testującej sygnał hossy. O ile hossa w ogóle ma miejsce, bo np. Russell 2000 ewidentnie nie potwierdza rynku byka. Zaś podwójny szczyt na DJCA czy Nasdaq Composite sprawia, że od 2021 r. wciąż obowiązuje temat korekty płaskiej. Nie wspominając o zagrożeniu czyhającym na rynku długu, gdzie inwersja 2Y vs 10Y jest gigantycznych rozmiarów. Reasumując, poziom 4818,62 to klasyczne miejsce na wykresie będące podręcznikowym wyzwaniem dla niedźwiedzi podczas okresów dekoniunktury. Klasyczne, średnioterminowe wsparcie.

Druga wartość, 4821,73 pkt, wynika ze zniesienia Fibonacciego 38,2 proc. dla całej zwyżki zakorzenionej w październikowym dnie 2023 r. Gdyby S&P 500 wszedł już w etap mocniejszej korekty, wówczas tegoroczny sufit stanowiłby punkt odniesienia dla wyliczenia klasycznego wsparcia według złotego podziału. Łącząc w całość dwie wspomniane liczby, okazuje się, że strefa 4820 ± 2 pkt to tajemnicze miejsce na wykresie, pełniące funkcję wsparcia.

Skoro 38,2 proc. pokrywa się ze szczytem z 2022 r., to niedźwiedzie mogą odczytać to jako zaproszenie do wejścia na parkiet. Skala kwietniowych spadków pokazuje, że proces ten właśnie mógł się już rozpocząć. O ile jednak cofnięcie w okolice 4820 pkt. nie wydaje się niczym szczególnym, o tyle ruch do 4582–4587 pkt już nie brzmi tak ciekawie.

Skąd wzięły się te dwie nowe wartości? O tym za chwilę, na razie schodzimy z myśleniem o ponad 200 pkt na południe. Okazuje się, że zniesienie Fibonacciego 38,2 proc. dla całej wzrostowej fali z okresu 2022–2024 r. pokrywa się ze szczytem ustanowionym na zamknięcie tygodnia w lipcu 2023 r. Był to ten moment, w którym S&P 500 rozpoczął 500-pkt przecenę. W jednym miejscu nakładają się na siebie dwa niezależne wskazania: fibo i szczyt. Taka zbieżność podręcznikowych poziomów wsparcia sprawia, że tegoroczny sufit, z którego dokonywane są obliczenia, nabiera jeszcze większego znaczenia jako potencjalny szczyt hossy.

Skąd się wziął ten dzisiejszy nacisk na łączenie zniesienia Fibonacciego z historycznymi ekstremami? Im więcej pojawia się nieproszonych powiązań, tym większe ryzyko, że okolice marcowego sufitu 5264 pkt mogą okazać się zwieńczeniem hossy. Teza ta jest jedną z wielu i ma na celu aktywizację pewnego rodzaju myślenia ex ante. Zniesienia wewnętrzne Fibonacciego to nie tylko narzędzie do wyszukiwania potencjalnych poziomów oporu czy wsparcia. To także instrument analizy technicznej pomagający określić, czy prawdopodobnie mamy do czynienia z punktem zwrotnym na rynku.

Na wspomnianych dwóch konwergencjach (strefa wsparcia 4820 i 4585 ± 3 pkt) się jednak nie kończy. Są jeszcze dwie inne, ale o tym za chwilę. Nie można wykluczyć czystego zbiegu okoliczności. Boski podział fali hossy na 38,2 proc. czy 61,8 proc. to przecież tylko matematyczny zabieg. I nie ma (czy na pewno ?) nic wspólnego z wydarzeniami na rynkach. Podobnie jak architektura starożytnych Egipcjan z prędkością światła ustaloną w XX w. Dwa abstrakcyjne tematy. Dwa różne światy. Mogłoby się wydawać, że foton i piramida Cheopsa pasują do siebie, jak akcje Universalu i bitcoin.

Światło podróżuje z prędkością 299 792 458 metrów na sekundę. Na razie niewiele wskazuje na to, że cokolwiek jest w stanie przemieszczać się szybciej. Wprawdzie po piętach tej teorii depcze diabelskie splątanie, ale dzisiaj nie o tym. Natomiast położenie kluczowej atrakcji turystycznej Egiptu to 29,9792458°N. Nie można pominąć faktu, że na tej samej szerokości geograficznej co piramida można znaleźć wiele różnych miejsc. Mało tego. Egipcjanie posługiwali się zupełnie inną miarą długości. Kiedyś liczyło się na łokcie. Dlatego też prędkość światła i szerokość geograficzna piramidy Cheopsa, choć pokrywają się ze sobą idealnie, prawdopodobnie to tylko i wyłącznie zbieg okoliczności.

O dziele przypadku można mówić, patrząc na długoterminowy wykres S&P 500. Na wysokości 3393 pkt znajduje się szczyt z 2020 r. Licząc zaś zniesienie Fibonacciego 61,8 proc. dla całej zwyżki zapoczątkowanej cztery lata temu do marcowego szczytu 2024 r., poziom wsparcia znajduje się na wysokości 3365 pkt. Mniej niż 30 oczek to jest zbieżność poniżej 1 proc. Jeszcze ciekawiej przedstawia się inna synchronizacja stref wsparcia. Cały czas traktując tegoroczny szczyt jako ewentualne zwieńczenie wzrostów oraz korzystając z denka z 2009 r. okazuje się, że kolejne zaskoczenie ma miejsce w okolicy 3500 pkt. Minimum z 2022 r. dzieli od zniesienia Fibonacciego 38,2 proc. całej kilkunastoletniej hossy, jedynie 17 pkt. Błąd pomiaru to mniej niż 0,5 proc., co z technicznego punktu widzenia oznacza, że te dwie wartości są wręcz identyczne.

Reasumując, z tegorocznego maksimum rozchodzą się aż cztery różne pomiary. Za każdym razem fibozniesienie łączy się w niezwykle precyzyjny sposób z długoterminowym ekstremum. Takie połączenie sprawia, że ostatni sufit na wysokości 5264 pkt pretenduje do miana szczytu szczytów. A jak nie on, to strefa punktowa blisko niego położona. To są jednak tylko i wyłącznie akademickie rozważania. Rynek kapitałowy jest zbyt nieprzewidywalny, aby nagle stał się tak czytelny. Każdego dnia powstaje jakiś scenariusz dla S&P 500. Zapewne trafi się taki, co opisze dalsze zachowanie S&P 500. Dzisiaj trudno jednak przejść obojętnie obok złotych podziałów, jakie obecnie leżą na wykresie indeksu szerokiego rynku. Możliwe, że to co widać, jest zbyt banalne. Jednakże czy rynek nie lubi prostych rozwiązań?

Felietony
Przyszłość rynków kapitałowych w świetle planów Eurogrupy a perspektywa Polski
Felietony
Strategiczny błąd Fedu?
Felietony
O nożach, fundacjach rodzinnych i...
Felietony
Większy kawałek świata
Felietony
Kara goni karę
Felietony
Kryptowaluty w natarciu