Pal sześć, jeśli nie przejmujemy się zbytnio kwestiami demograficznymi, kiedy ta kształtuje się korzystnie. Jest wówczas – z reguły – jak swego rodzaju nieuświadomiona siła napędowa, pomyślne wiatry. Nie doceniając ich znaczenia, często przypisujemy wówczas ekspansję danego kraju czy to szczególnej przedsiębiorczości, czy też działaniom rządu. Z odmienną sytuacją mamy jednak do czynienia, gdy demografia zaczyna ciążyć jak wyrzucona nieświadomie za burtę i szurająca po dnie kotwica. To właśnie wówczas testowana jest rzeczywista jakość – i dalekowzroczność – polityki społeczno-gospodarczej. Tak jest chociażby w przypadku Japonii, kraju, który jako jeden z pierwszych wszedł w proces starzenia się społeczeństwa. Wysoki poziom życia Japończyków jest dziś w istotnym stopniu utrzymywany dzięki olbrzymim zyskom generowanym przez japońskie firmy za granicą. Japończycy w porę zrozumieli, że przy kurczących się zasobach własnych jedynym sposobem utrzymania wysokiego standardu jest posiłkowanie się pracą (i konsumpcją) innych i zagospodarowywanie lokalnie wynikających z tej strategii profitów.
Wyzwanie demografii odnosi się w szczególności do tak zwanego okresu przejściowego, kiedy to struktura społeczna przechodzi od jednej równowagi – z rosnącym lub stabilnym udziałem osób w wieku produkcyjnym – do nowej, w przypadku której udział osób w wieku produkcyjnym stopniowo spada. Polska, podobnie jak coraz większa liczba krajów świata, jest właśnie w trakcie tego okresu przejściowego, a konsekwencje tego stają się coraz silniej odczuwalne.
Nie o Polsce jednak chciałbym napisać tym razem. Kwestie odnoszące się do demografii mają bowiem także swój globalny wymiar. To na nim chciałbym się skupić, porównując dwa 30-letnie okresy: 1990–2020 i 2020–2050, z perspektywy zmian populacji. To, co się wydarzyło, oparte jest na rzeczywistych danych, z kolei wybieganie w przyszłość na prognozie ONZ („World Population Prospects 2022”). Oczywiście, jak każda prognoza także ta oparta jest na pewnych założeniach, ale w przeciwieństwie do wielu innych zmiennych, w przypadku procesów demograficznych wiemy więcej, w końcu przyszłe roczniki 30-, 40-, 50-, 60-,...-latków żyją już na naszej planecie. Dla uproszczenia obrazu przyjąłem także swoje własne (nie do końca odpowiadające rzeczywistości) założenie, że liczba osób w wieku 20–64 lat jest uniwersalną – wspólną dla wszystkich krajów/kontynentów – reprezentacją kategorii osób w wieku produkcyjnym, tych którzy z reguły utrzymują się z własnej pracy.
Co ciekawego można powiedzieć w oparciu o ONZ-owskie dane? Po pierwsze, wiele wskazuje na to, że przyrost ludności świata spowolni. W latach 1990–2020 przybyło 2,5 mld mieszkańców Ziemi, a w 2020–2050 będzie to 1,9 mld. Bardziej istotna wydaje się kwestia tego, gdzie wystąpi największy przyrost; otóż wyłoni się nowy lider, którym będzie Afryka (przyrost o 1,1 mld, tj. 60 proc. całości globalnego wzrostu). Przejmie ona pałeczkę pierwszeństwa od kontynentu azjatyckiego, który był niekwestionowanym liderem w latach 1990–2020 (przyrost o 1,5 mld). Jedynym kontynentem, dla którego prognozowany jest spadek populacji, jest Europa (do 2050 r. o ponad 40 mln). Nie ma się co dziwić, Europa to zdecydowanie najstarszy kontynent – już ponad 20 proc. jej mieszkańców ma 65 i więcej lat, a więc dwukrotnie więcej niż średnio w świecie. Choć proces starzenia się społeczeństw dotknie wszystkie – z wyjątkiem Afryki – kontynenty (w 2050 r. 17 proc. globalnego społeczeństwa będzie mieć 65 i więcej lat), to Europa pozostanie w tym względzie liderem; udział 65- i więcej latków zbliży się w 2050 r. do 30 proc.
Z punktu widzenia procesów międzynarodowego podziału pracy bardzo istotną kwestią jest przyrost jej zasobów, czyli osób w tak zwanym wieku produkcyjnym. Tu także Afryka wysunie się na zdecydowanego lidera (prognozy wskazują, że liczba osób w wieku 20–64 lat wzrośnie o 700 mln), zdecydowanie wyprzedzając Azję (prognozowany przyrost o 280 mln, wobec przyrostu o 1,1 mld w latach 1990–2020). Wyraźnie widać, że to zmiany demograficzne były jednym z istotnych czynników stojących za ekspansją azjatyckich gospodarek w minionych 30 latach. Wchodzące na rynek pracy liczne roczniki młodych ludzi wspierały z jednej strony rozwój podaży, ale także generowały silne przyrosty popytu, na mieszkania i różnego rodzaju produkty i usługi. W nadchodzących latach sytuacja pod tym względem istotnie się zmieni, napływ nowych zasobów pracy w Azji mocno wyhamuje, a poza tym zmieni się jego geograficzna dystrybucja. Największym dostawcą nowej siły roboczej pozostaną Indie, ale drugie do tej pory Chiny odnotują olbrzymi spadek liczby osób w wieku produkcyjnym (o ponad 190 mln do 2050 r.!), można wręcz mówić o zapaści. Na podium – obok Indii – znajdą się natomiast Pakistan i Filipiny.